Recenzja filmu

Królowa Śniegu: Po drugiej stronie lustra (2018)
Robert Lence
Aleksey Tsitsilin
Agata Kulesza
Natalia Szroeder

Ciepło-zimno

Nie posunąłbym się na tyle daleko, by nazwać "Królową Śniegu" rozczarowaniem roku, jednak fakt, że nie została nakręcona za zylion dolarów pod skrzydłami hollywoodzkiego studia, trochę
Nadchodzą przymrozki. Chociaż Królowa Śniegu została przegnana do krainy wiecznego chłodu i uwięziona za magicznym zwierciadłem, nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Kiedy nikczemny król organizuje ksenofobiczną czystkę i pakuje za lodowe kraty czarodziejów wszelkich stanów i zawodów, cyniczna antybohaterka musi niespodziewanie zmienić front i stanąć po jasnej stronie mocy. Jej sztama z rezolutną dziewczynką Gerdą to najciekawszy wątek rosyjskiej animacji - przyzwoitego filmu, na którym cieniem kładą się budżetowe niedostatki oraz scenariopisarskie lenistwo.




Kruchy sojusz pomiędzy bohaterkami to oczywiście początek wielkiej przygody. Lokacje zmieniają się jak w kalejdoskopie, każda scena nasycona jest slapstickowym humorem, a wprowadzani co chwile nowi bohaterowie sprawiają, że sen wam nie grozi. Akcja pędzi na złamanie karku, więc dzieciaki nie będą wiercić się w fotelach, twórcy zadbali również o to, by dorosły widz mógł zahaczyć się o kilka ciekawych wątków i przeżyć z godnością osiemdziesiąt minut projekcji. Podoba mi się rysunek ekranowej rzeczywistości - steampunkowej wersji średniowiecza z domieszką fantasy, w której latające machiny rodem ze szkiców Leonarda Da Vinci oraz napędzane parą maszyny kroczące sąsiadują z rycerzami w pełnopłytowych zbrojach i piratami powietrznymi rodem z japońskich gier rpg. Przekonała mnie alegoria stechnicyzowanego społeczeństwa, które powoli osuwa się w faszyzm - reprezentowany tu przez zagorzałego przeciwnika magii, króla Rollana. Byłem też lekko zaintrygowany scenami akcji, zwłaszcza powietrzną gonitwą pomiędzy górskimi wzniesieniami i finałowym pojedynkiem nawiązującym do konwencji kina superbohaterskiego.

Problem w tym, że każdy składnik, o którym wspomniałem, wydaje się niedogotowany. Poszczególne wątki mają intrygujący punkt wyjścia, lecz rozpisane są na kolanie - widać to zwłaszcza, kiedy przychodzi do charakteryzowania postaci. Zaludniony czarodziejami, steampunkowy "zasiedmiogórogród" musiał doskonale wyglądać na storyboardach, lecz w praktyce cyfrowym lokacjom brakuje detali, animacja bohaterów pozostawia sporo do życzenia, a ich ograniczona mimika podcina skrzydła autorom dialogów. Podobnie sceny akcji - łatwo podziwiać je za sam koncept, ale bardzo ciężko za jego realizację. I tak dalej, w ten deseń.



Nie posunąłbym się na tyle daleko, by nazwać "Królową Śniegu" rozczarowaniem roku, jednak fakt, że nie została nakręcona za zylion dolarów pod skrzydłami hollywoodzkiego studia, trochę przeszkadzał mi w beztroskiej zabawie. To katalog ciekawych wątków, które ostatecznie zostały ledwie zasygnalizowane. I kuferek pełen podrobionych skarbów.  Z drugiej strony, jeśli myślicie o dzieciakach i chwili spokoju - plan minimum to wciąż sukces. Prawda?
1 10
Moja ocena:
6
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones