Recenzja filmu

Kraj (2021)
Maciej Ślesicki
Veronica Andersson
Krzysztof Stroiński
Bartłomiej Nowosielski

A to Polska właśnie

Twórcom "Ataku paniki" zarzucano kopiowanie pomysłu wyprodukowanych przez Pedro Almodóvara "Dzikich historii". Tę krytykę należałoby jednak przekierować na "kRAJ", bo to właśnie tutaj doszło do
Twórcom "Ataku paniki" zarzucano kopiowanie pomysłu wyprodukowanych przez Pedro Almodóvara "Dzikich historii". Tę krytykę należałoby jednak przekierować na "kRAJ", bo to właśnie tutaj doszło do przeniesienia na polskie warunki "przekraczania granic wytrzymałości" bohaterów.

Najnowszy film warszawskiej filmówki wiele jednak różni od argentyńskiego kandydata do Oscara. Między innymi fakt, że składa się z nieco dłuższych nowel, reżyserowanych przez pojedyncze osoby. Damián Szifrón stworzył ich w "Dzikich historiach" łącznie osiem, aczkolwiek umiejętnie skondensował napięcie i rozłożenie fabuły w każdej z nich. W "kRAJu" widać różnicę nie tylko sposobu filmowania (bo zmieniali się również operatorzy), ale także w jakości poszczególnych epizodów.

Nie jestem zwolennikiem tworzenia rankingu najlepszych sekwencji, bo wszystkie są na swój sposób dobre i na swój sposób (łagodnie mówiąc) nie najlepsze. Łagodnie mówiąc, bo docenić należy fakt, iż reżyserki i reżyserzy dostali wolną rękę w ukazaniu tematu. Część z nich zainspirowała się współczesnym kinem europejskim – powielając poniekąd schematy znane z filmów Julii Ducournau albo Gaspara Noé – ale mimo wszystko udało im się zawrzeć "polskość" w przekazie podprogowym.

"kRAJ" porusza wiele aktualnych wątków politycznych i bynajmniej nie jest to sposób na zdobycie popularności drogą marketingu szeptanego. W dialogach przewijają się nie tylko tematy oklepane, jak prawa reprodukcyjne, prawa mniejszości seksualnych i problemy społeczne pokroju alkoholizmu i narkomanii. Przykładowo – napisana przez Macieja Ślesickiego – nowela "Rodzinna firma" porusza tematykę mafii vatowskiej, o której dotychczas kino mówiło głosem Patryka Vegi ("Pitbull") albo nie mówiło w ogóle.

Niektóre sceny są naturalnie przesadzone, jak chociażby finał "Supermarketu", ale niekoniecznie jest to coś złego – wymaga tego konwencja czarnej komedii. Tym właśnie "kRAJ" się wyróżnia od przywołanych wcześniej "Dzikich historii" – nie ma w nim strachu przez odrobiną szaleństwa i polemiki z kanonem współczesnej polskiej kinematografii. Policjanci choć na czas trwania jednej z nowel stali się ludźmi z honorem, landlordzi przestali być chciwi, a wysłanniczka skarbówki skora do kompromisu. Działa to oczywiście w obie strony, bo twórcy nikogo nie pozostawili bez skazy.

Na szczególny aplauz za role aktorskie zasługuje tu kilka osób, zwłaszcza, że casting jest nieco nieoczywisty. Przez znanego i uwielbianego Mariana Dziędziela, przez pojawiającego się ostatnio wszędzie Tomasza Włosoka po młodsze, mniej znane nazwiska (np. Zofia Wojciechowska występująca już wcześniej m.in. w krótkich formach Mateusza Motyki) widać w tym filmie równy poziom gry i wyrażania emocji, których "kRAJ" stara się ukazywać jak najwięcej.

Mimo wszelkich wad produkcja ta stanowi ciekawy punkt na linii czasowej polskiego kina. Choć sygnowana jest logiem Warszawskiej Szkoły Filmowej, to opiera się głównie na mieszaniu pokoleń – od starych wyjadaczy po nowe, budujące się dopiero nazwiska. Ślesicki podczas spotkania po premierze filmu podkreślał, że większość pracy wykonali studenci WSF. Prawdopodobnie dzięki tej, świeżej jeszcze, ręce na planie udało się zerwać z pietyzmem w ukazywaniu problemów społecznych Smarzowskiego i propagandówkami pokroju "Polityki" Patryka Vegi.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Powiedzieć, że czarna komedia ma się w Polsce nie najlepiej, byłoby truizmem. Poza "Rewersem" Lankosza,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones