Recenzja filmu

Mądrość i seks (2008)
Madonna
Eugene Hütz
Holly Weston

Autoportret Madonny

"Mądrość i seks" to swoisty filmowy kolaż. Madonna stworzyła swój najpełniejszy autoportret.
W czasie swojej ponad 25-letniej kariery Madonna zdołała się obnażyć przed całym światem na wszystkie możliwe sposoby. W piosenkach, klipach, książkach rozliczała się z relacji rodzinnych, seksualności i swoich fascynacji. Nie pozostało już w zasadzie nic do powiedzenia – a przynajmniej tak mogłoby się wydawać. Jednak Madonna raz jeszcze zaskoczyła publiczność, tworząc swój najpełniejszy chyba autoportret, i to w kinie, które zawsze było jej piętą achillesową. "Mądrość i seks" to swoisty filmowy kolaż. Każdy z elementów obrazu jest bezpośrednio bądź pośrednio powiązany z osobą i życiem Madonny. Narrator filmu – AK – bardzo przypomina piosenkarkę z przełomu lat 70. i 80., kiedy to dopiero marzyła o karierze i imała się różnych zajęć, by związać koniec z końcem. Grający AK Eugene Hutz jest z kolei stylizowany na Tony'ego Warda – postaci ważnej w życiu piosenkarki na przełomie lat 80. i 90., wystąpił m.in. w sadomasochistycznym klipie "Justify My Love", co koresponduje z 'zawodem' AK w filmie. Dwie pozostałe bohaterki są mocno inspirowane samą Madonną. Jest też miejsce na wspominanie Britney Spears, którą Madonna zmieniła z nastoletniego wampa w wyuzdany symbol seksu jednym pocałunkiem. Całość zaś zrealizowano w ten sposób, w jaki Guy Ritchie (były mąż piosenkarki) kręci swoje filmy. Jeśli zatem ktoś chce dowiedzieć się, kim jest Madonna, ten powinien bardzo bacznie obejrzeć "Mądrość i seks" – film jest naprawdę prawdziwą kopalnią informacji o niej. Niestety ten doprowadzony niemal do ostateczności ekshibicjonizm powoduje, że prócz zalet, możemy też poznać i wady piosenkarki. Jedną z nich jest chaotyczność i niestabilność. W długiej przestrzeni czasowej, jaką stanowi jej kariera muzyczna, ta zmienna natura zapewniła jej trwanie. Niczym kameleon przechodziła metamorfozy i zawsze potrafiła się odnaleźć. Jednak kiedy zamknąć to w niespełna półtoragodzinnym filmie, wtedy pozostaje niekontrolowany miszmasz, który przypomina pokój po eksplozji odkurzacza. Z jakichś powodów to właśnie ten aspekt filmu przykuwa uwagę wielu recenzentów, którzy nie zostawiają na Madonnie ani jednej suchej nitki. Mnie osobiści jednak to aż tak bardzo nie przeszkadzało. W końcu, jeśli chciała zrobić szczery i pełny autoportret, to nie mogła postąpić inaczej – taka właśnie jest. Kiedy mowa o Madonnie, nie można nie wspomnieć o muzyce. Jako reżyserka popełniła sporo błędów, jednak gdy przyszła pora dobrać muzykę, okazała się prawdziwą mistrzynią. Soundtrack "Mądrości i seksu" to lektura obowiązkowa, pełna znakomitej i bardzo różnorodnej muzyki. Czy jest to Britney Spears, Gogol Bordello czy też Alfred Deller – wszystko to brzmi w kontekście całego obrazu po prostu idealnie. Nic nie zostało pozostawione przypadkowi. Mocną stroną filmu są też kreacje aktorskie. Zdecydowanie najlepiej poradził sobie Richard E. Grant, który w scenie do "Solitude" popisał się grą najwyższej jakości. Zaskakująco dobry jest też Hutz. Ale z drugiej strony, jest on przecież urodzonym showmanem, więc kamera to jego żywioł. Nie zdziwię się wcale, jeśli zdecyduje się częściej pokazywać w kinie. W sumie zatem, "Mądrość i seks" jest filmem bardzo w stylu Madonny. Z jednej strony nieobliczalny i chaotyczny, z drugiej przebogaty w treść i zachwycający muzycznie.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Choćby Madonna straciła głos i nakręciła jeszcze tuzin filmów tak kiepskich jak "Mądrość i seks", jej... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones