Recenzja wyd. DVD filmu

Raz, dwa, trzy, Baba Jaga patrzy (1993)
Bertrand Blier
Anouk Grinberg

Raz, dwa, trzy, baba jaga patrzy!

"Un, deux, trois, soleil" to film o życiu. Brzmi nieznośnie banalnie, jednak wcale tak nie jest. Ten film jest jak całe życie widziane przed oczami w chwili śmierci. Chaotyczny zbiór znajomych
"Un, deux, trois, soleil" to film o życiu. Brzmi nieznośnie banalnie, jednak wcale tak nie jest. Ten film jest jak całe życie widziane przed oczami w chwili śmierci. Chaotyczny zbiór znajomych obrazów, myśli, odczuć, marzeń. Piękny, ale i straszny. Miły, dający poczucie spełnienia, ale i tęsknoty. Widzimy życie - od bycia dzieckiem, kiedy to chce się być dorosłym, do bycia dorosłym, kiedy to chce się być dzieckiem. Życie - szereg wyborów, przypadków, zdarzeń. Także konsekwencje tych zdarzeń, duchy tych, który odeszli. Odeszli - nie ważne czy umarli. Nasza przeszłość jest martwa. Teraźniejszość zawsze boli bardziej, choćby była lepsza, bo jest teraz. A przyszłość zawsze przeraża i budzi nadzieje.
Raz, dwa, trzy - odwracasz się i widzisz swoje dotychczasowe życie.
Raz, dwa, trzy - i dzieci, wczoraj niewinne, dziś są dorosłe, zepsute, skażone.
Wszystko to lepiej wygląda w słońcu.

Ciężko napisać spójną, jasną i sensowną recenzję tego filmu. "Un, deux, trois, soleil" to gra dziecięca. U nas jest "Raz, dwa, trzy, baba jaga patrzy", w USA "Red light, green light". Blier stworzył film pozornie absurdalny jak wcześniejszy "Zimny bufet". Obraz miejscami zakrawa wręcz na surrealizm. Jednak film ma sobie bardzo dużo treści. Szereg pozornie bełkotliwych obrazów przedstawia całe życie rodzinne. Ukazuje wszystkie nagromadzone w człowieku w najważniejszych momentach życia emocje. Kalejdoskop wspomnień. Nadopiekuńcza matka i ojciec pijak. Pierwszy chłopak. Przypadkowy mąż. Dzieci.
Wszystko tu ma jakieś znaczenie, wszystko daje do myślenia. O każdej 5 minutowej scenie można by napisać kartkę A4. Można interpretować na różne sposoby. Ale nie na siłę. Bo to nie jest pusty pseudointelektualny obraz, któremu tylko bufonowaci krytycy mogą przypisywać znaczenie. Tu treść wypływa litrami z dziur w fabule, które widać patrząc na film zbyt racjonalnie. Ja to widzę, czuję, rozumiem. Nie do końca. Jeszce nie. Do końca zrozumiem, jak zobaczę ponownie. I jeszcze raz.

Główna bohaterka - urocza Anouk Grinberg, w roli wielu własnych wcieleń, wypada bardzo dobrze. Mastroianni w roli ojca pijaka, szukającego drogi do domu, wypada rewelacyjnie. Reszta obsady - także bez zarzutu.
Od strony estetycznej film jest piękny. Muzyka, zdjęcia, lokacje, scenografia, kadrowanie, kompozycje scen, klimat - jestem oczarowany.
Film potrafi bawić, ale potrafi też być nieprzyjemny, potrafi poruszyć. Potrafi zmusić do bardzo intensywnego myślenia. Pokazuje obrazy znajome z mojego dotychczasowego życia, jak i z mojego wyobrażenia o problemach, które mogły by na mnie czyhać w przyszłości. Zmusza do grania z reżyserem w grę. Skradam się, jestem coraz bliżej, myślę, mózg pracuje, czuję, już prawie wiem, już prawie rozumiem. Ale czas jest ograniczony. Reżyser odwraca się i mówi "Raz, dwa, trzy, baba jaga patrzy!". A ja nie zdążyłem się zatrzymać. Więc odsyła mnie do początku. Film się skończył. Muszę spróbować ponownie. Ale nie dziś, nie jutro. Na razie nadal jestem oczarowany po pierwszym podejściu.

Film godny polecenia wszystkim poszukującym. Jest pozornie bełkotliwie, anachronicznie, dziwacznie. Dla wielu zapewne zupełnie niestrawnie. Więc wielu znienawidzi go tak mocno, jak ja go pokochałem. Ale spróbować warto.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones