Recenzja filmu

Speed Racer (2008)
Lilly Wachowski
Lana Wachowski
Emile Hirsch
Christina Ricci

Go, Speedy, Go!

Czy był kiedyś ktoś z Was we wnętrzu olbrzymiego kalejdoskopu? Takiego, gdzie wszystko wydaje się kręcić, wirować, a na dodatek w kółko powtarzać? Nie? Zapewniam, wystarczy pójść do kina na film
Czy był kiedyś ktoś z Was we wnętrzu olbrzymiego kalejdoskopu? Takiego, gdzie wszystko wydaje się kręcić, wirować, a na dodatek w kółko powtarzać? Nie? Zapewniam, wystarczy pójść do kina na film „Speed Racer” – najnowszą produkcję świetnych (podobno) braci Wachowskich. Film bardzo mnie zaskoczył – głównie tym, że jakoś udało mi się wysiedzieć do końca. A okazji do wyjścia nie brakowało; zwłaszcza, że zakończenie dało się przewidzieć po kilkunastu minutach seansu i, szczerze mówiąc, nie było sensu patrzeć na migające przed oczami kolorowe ujęcia. Na siedzeniu trzymała mnie jedynie chęć sprawdzenia, czy moje obawy się potwierdzą i film będzie tak denerwujący aż do końca. Tytułowy Speed Racer (Emile Hirsch) jest urodzonym kierowcą. W jego rodzinie każdy pasjonuje się samochodami – ojciec, Pops Racer (John Goodman) jest właścicielem wyścigowego biznesu i konstruktorem superszybkiego pojazdu Speeda; starszy brat Rex (Scott Porter) był królem wyścigów samochodowych, ale zginął tragicznie w wypadku; natomiast mama (Susan Sarandon), młodszy brat (Paulie Litt) i koleżanka Trixie (Christina Ricci) są wielkimi fanami Speeda. Model rodziny niebanalny, ale niestety osadzony w zbyt prostej fabule. Bowiem głównym problemem młodego kierowcy jest firma Royalton Industries, która okrutnie szantażuje rodzinę Speeda. Motyw ten wydaje się banalny dla przeciętnego widza, a młodsza część widowni z pewnością niewiele zrozumiała z rozmów między obiema stronami. Sensu w tym mało, gdyż naprawdę trudno jest mi znaleźć grupę społeczną, dla której ten film byłby odpowiedni. Jako ciekawostkę dodam, że na sali podczas seansu byłam tylko ja i moja koleżanka, a do kina wybrałyśmy się w sobotnie popołudnie. Co podobało mi się w tym filmie? Całkiem niezły był montaż, choć pod koniec zaczynało się kręcić w głowie od latających po całym ekranie samochodów. Za to niewątpliwie miło było zobaczyć na ekranie znajome twarze dwóch bardzo dobrych aktorek – Susan Sarandon i Christiny Ricci. Mimo iż one również starały się dopasować do panującej na ekranie przesłodzonej atmosfery, to jednak zagrały całkiem przyzwoicie; jedyne, co mi nie odpowiadało, to denerwujący wygląd Christiny, którą kostiumolodzy chyba na złość ubierali w przesadnie kolorowe stroje. Podsumowując, film przypomina pełnometrażową wersję kolejnej gry komputerowej dla naiwnych dzieci. Więc po co siedzieć bezczynnie 136 minut w kinie, skoro można odpalić kompa?
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Zupełnie nie zgodzę się z jakąkolwiek krytyką tego filmu, a artykuły z miesięcznika "Film" w stylu "Czy... czytaj więcej
Nie wiem, czy bracia Wachowscy zapiszą się w historii tylko i wyłącznie jako twórcy kultowego "Matrixa",... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones