Recenzja filmu

Strasznie szczęśliwi (2008)
Henrik Ruben Genz
Jakob Cedergren
Lene Maria Christensen

Uroki duńskiej prowincji

Duńskie produkcje są raczej rzadkością w polskich kinach. Kiedy już jednak takowa do nas trafi, to robi spore zamieszanie. Nie inaczej jest z filmem Rubena Genza pt. "Strasznie szczęśliwi".
Duńskie produkcje są raczej rzadkością w polskich kinach. Kiedy już jednak takowa do nas trafi, to robi spore zamieszanie. Nie inaczej jest z filmem Rubena Genza pt. "Strasznie szczęśliwi". Produkcja dotarła do Europy Środkowo-Wschodniej prosto z Danii i w dość krótkim czasie zdążyła zdobyć rozgłos na kilku festiwalach filmowych, zdobywając nawet Kryształową Kulę na festiwalu w Karlovych Varach w 2008 r. Film oficjalnie należy do gatunku czarnej komedii, jednakże rozpatrywanie go w tej kategorii może być co najmniej ryzykowne. Właściwie "Strasznie szczęśliwi" są połączeniem klasycznego thrillera i kryminału, za rozwiązanie komediowe można uważać jedynie niektóre sceny i wątki. Akcja filmu rozgrywa się w duńskim prowincjonalnym miasteczku, na północy Półwyspu Jutlandzkiego. Z pozoru opustoszała i senna miejscowość kryje w sobie skrzętnie skrywane tajemnice. Młody policjant, który zostaje przeniesiony dyscyplinarnie z Kopenhagi na daleką głusz, w zasadzie od początku spotyka się z nieżyczliwością miejscowych. Nowy stróż prawa, Robert Hansen, w tej roli Jakob Cedergren, odkrywa dziwne zachowania mieszkańców. Tubylcy wydają się skryci, tworzą coś w rodzaju zamkniętego kręgu. Wkrótce, posterunkowy mimo własnej woli, zostanie wplątany w małżeńską sprzeczkę, której wynikiem będzie zakłócenie miejskiej równowagi. Nieświadomie uruchamia lawinę zdarzeń prowadzącą do tragedii i rozwikłania tajemnicy, której stanie się integralną częścią. Film trzyma do końca w napięciu, mimo że z początku akcja rozwija się nieco powolnie. Oglądając "Strasznie szczęśliwych", trzeba być jednak cierpliwym, bo jeżeli przebrniemy pierwsze 45 minut, to druga część filmu okaże się prawdziwym rarytasem nawet dla wymagającego kinomana. Smaczku dodaje fakt, że fabuła oparta jest na prawdziwych wydarzeniach. Misterna konstrukcja obrazu i dźwięku przypomina baśniowe scenerie znane z filmów Tima Burtona. Akcja zawieszona jest pomiędzy tym, co wydaje się prawdziwe, a tym, co tylko udaje rzeczywistość. Niczego nie można być pewnym. Czy jest jakaś tajemnica, a może jej wcale nie ma? A może, to stróż prawa przywlókł ze sobą jakąś tajemnicę, o której nie może zapomnieć? Dzięki takim zabiegom, widz zadaje sobie pytanie: czy to rzeczywiście mogło się wydarzyć? Gra aktorska stoi na wysokim poziomie. Bohaterzy są niezwykle wyraziści i kontrastowi. Jakob Cedergren, w miarę rozwoju sytuacji, doskonale wciela się w swojego bohatera, którego psychika i wygląd zewnętrzny zmieniają się w takt szaleńczej rozgrywki. Trudno więc mówić o słabych stronach "Strasznie szczęśliwych", a już na pewno nie ma co doszukiwać się ich w aktorstwie.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
A może ci się spodoba i zechcesz zostać na stałe? – sugeruje nieśmiało pan komisarz, instruując głównego... czytaj więcej
Bardzo cieszę się z premiery "Strasznie szczęśliwi" w naszych kinach. Film ten może przyczynić się do... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones