Recenzja filmu

Szpieg (2011)
Tomas Alfredson
Gary Oldman
Colin Firth

My name is Smiley… George Smiley

Ostatnia dekada przyzwyczaiła nas do kina szpiegowskiego, którym znaczną część metrażu stanowią efektowne pościgi, strzelaniny i bijatyki. Ten, kto oczekuje po "Szpiegu" czegoś między "Bondem" a
Ostatnia dekada przyzwyczaiła nas do kina szpiegowskiego, którym znaczną część metrażu stanowią efektowne pościgi, strzelaniny i bijatyki. Ten, kto oczekuje po "Szpiegu" czegoś między "Bondem" a "Bourne", srogo się zawiedzie (a przyznam, że było ze mną na sali kinowej kilkoro takich). Stąd tytuł tej recenzji może niezorientowanych nieco zmylić. Lecz bez obaw, zaraz wyjaśnię, czego można się po filmie Alfredsona spodziewać.

"Szpieg", mimo że pozbawiony scen akcji, broni się czymś innym, czego jednak fan wysokobudżetowego kina może nie docenić. Film wypełniają długie ujęcia szpiegów z lubością palących papierosy i pijących herbatę z małych filiżanek, magnetyczny Gary Oldman oraz fenomenalna muzyka (niepozorne motywy idealnie oddają nastrój danej sceny, jeszcze bardziej go podkręcając). Oprócz grającego tutaj bezapelacyjnie pierwsze skrzypce Oldmana mamy całą plejadę znanych nazwisk. Co się tyczy konkretnie Gary'ego, to zaryzykuję stwierdzenie, że to jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy występ w jego karierze. Można nawet powiedzieć, że rola Smileya jest jego ironicznym uśmiechem w stronę Amerykańskiej Akademii, bowiem, już tyle razy jego świetne występy w Hollywoodzkich produkcjach pozostawały przez nią niezauważone, że tym razem zdecydował się zagrać w wyjątkowo nieamerykańskim filmie i znowu pokazać wielką klasę.

Ogromne wrażenie wywarła na mnie szczególnie jedna scena, a mianowicie opowieść Smileya o jego spotkaniu z Karlą, kiedy to zupełnie zapomina o swoim rozmówcy, Guillamie i zatraca się we wspomnieniu, niemal celebrując inscenizację tamtego wydarzenia. Duża część kilkuminutowego monologu Oldmana jest pokazana na jednym tylko, nieruchomym ujęciu: maksymalnym zbliżeniu na twarz aktora, na której to, pod maską szpiegowskiego opanowania, widać wielkie, niepowstrzymane emocje. I takie też towarzyszą widzowi podczas oglądania tej sceny: ja sam nie odważyłem się nawet poruszyć.

Fascynujące jest to, że blask popisu Oldmana nie przyćmiewa innych aktorów. Wręcz przeciwnie, "Szpieg" jest pełen wyrazistych, charyzmatycznych, brawurowo zagranych postaci. Tom Hardy, ostatnimi czasy mający bardzo wysokie notowania stanął na wysokości zadania przekonująco nadając Rickiemu Tarrowi wizerunek zwykłego "szeregowca" rozdartego między rozkazami przełożonych a własną intuicją i przekonaniami. To napawa optymizmem, przed zbliżającą się wielkimi krokami premierą "The Dark Knight Rises". Colin Firth rok po swoim wielkim sukcesie w "Szpiegu" zagrał bardzo dobrze, mimo że jego postać znajduje się dopiero na drugim planie, a sam aktor łącznie pojawia się na ekranie jedynie przez około dziesięć minut. Najbardziej zaskoczył mnie natomiast John Hurt. Kontroler pojawia się głównie w retrospekcjach, lecz Brytyjczyk odtwarza go z taką brawurą i zaangażowaniem, że mamy wrażenie, jakby bezustannie był obecny duchem i miał wpływ na teraźniejsze wydarzenia.

Oprócz tego film posiada rewelacyjny klimat. Zadymione pomieszczenia z pełnymi popielniczkami na stołach, mozolnie obracające się z cichym szumem taśmy na starych urządzeniach podsłuchowych, mały pokój bez okien, z niegdyś jaskrawą, a teraz już wyblakłą tapetą, w którym w wąskim kręgu szefów Cyrku zapadają najważniejsze decyzje, Gary Oldman siedzący w mroku w głębokim fotelu z pistoletem w dłoni, to tylko kilka przykładów na to, jak genialnie Tomas Alfredson skonstruował swoje dzieło. A jest ono zrobione iście po mistrzowsku. Nie występuje zjawisko, popularne w innych thrillerach, kiedy to wszystkie tajemnice zostają ujawnione jednocześnie w ostatniej scenie. Tutaj kolejne elementy intrygi są stopniowo rozwiązywane przez ekipę Smileya - na koniec pozostaje jedynie najważniejsza część układanki. Reżyser nie zapomina bowiem, że istotne jest nie tylko pytanie: kto, lecz przede wszystkim: dlaczego. A odpowiedzi powinny być satysfakcjonujące, nawet dla wymagających widzów. Tak jak i sam film.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Obsypany różnorakimi nagrodami i nominacjami film "Szpieg" z popisową rolą Gary'ego Oldmana na pierwszym... czytaj więcej
Znoszone prochowce, szkła okularów świadczące o niezliczonych godzinach spędzonych z nosem w aktach,... czytaj więcej
Ekranizacji powieści Johna Le Care daleko do naszego wyobrażenia o kinie szpiegowskim. Emerytowany agent... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones