Recenzja filmu

W głowie się nie mieści (2015)
Pete Docter
Łukasz Lewandowski
Amy Poehler
Phyllis Smith

Narodziny emocji, przejaw geniuszu

Nie pamiętam, kiedy ostatnio oglądałem film, który jest nie tylko czystą zabawą w swej postaci, ale jest również motorem napędowym wyobraźni. Mistrzostwo scenariusza widać na każdym kroku.
Minął już rok, odkąd "W głowie się nie mieści" szturmem wzięło polskie kina, a dzieci śpiewały piosenkę Bing Bonga na ulicach, nosząc na plecach tornistry z uśmiechem Radości. Film Pete'a Doctera niewątpliwie osiągnął sukces porównywalny z "Krainą lodu", ale to właśnie ten pierwszy zauroczył mnie na tyle, by obejrzeć go ponownie. Kolejnym tego powodem była chęć przeżycia jeszcze raz niesamowitej przygody wewnątrz małej Riley, która wspaniale działa na wielu płaszczyznach.
Autorami scenariusza do "W głowie się nie mieści" są Pete Docter (laureat Oscara za uwielbianą przez wszystkich animację "Odlot"), Meg LeFauve oraz John CooleyJosh Cooley. Nie bez przyczyny wspominam najpierw scenariusz, ponieważ to on podczas seansu wysuwa się na pierwszy plan, zaraz obok charyzmatycznych i sympatycznych bohaterów. Koncept filmu polega na tym, że w głowie każdego człowieka od momentu narodzin powstają emocje. Każde z nich pojawia się wraz z pierwszym bodźce, który stymuluje w nas odpowiednią reakcję, to jest: Radość, na widok śmiesznych min naszych rodziców; Smutek, kiedy zepsuje się nam zabawka; Strach przed rzeczami, które sprawiają nam ból; Odrazę do czegoś, co się nam nie podoba; oraz Gniew, kiedy coś idzie nie po naszej myśli.

Emocje w filmie Doctera nie mają imion, prócz tych typowo koncepcyjnych, dzięki temu dzieciom idzie łatwiej się przyswoić do aluzji i metafor, których w filmie jest mnóstwo. Dla nich to przygody wyżej wymienionej piątki emocji stanowią źródło nieskończonej przyjemności czerpanej z filmu. Z drugiej strony, dorosły w pełni doceni "W głowie się nie mieści", kiedy dostrzeże relacje łączące emocje ze światem przedstawionym i fakt, że ich działania są dokładnym odwzorowaniem mechanizmów ludzkiej psychiki. To nie przypadek sprawia, że odczuwająca "doła" po niekorzystnej przeprowadzce Riley jest nieszczęśliwa i rozdrażniona. San Francisco nie ziściło jej marzeń i nadziei na pełne nowych wyzwań, wspaniałe życie. Puste mieszkanie, pomyłka firmy przewozowej, pizza z brokułami serwowana w lokalnej knajpie - wszystko to spowodowało, że Riley zaczęła tęsknić za poprzednim domem, gdzie miała zaufanych przyjaciół, mogła grać w hokeja i zwyczajnie miała mniej zmartwień.

Cała ta sytuacja zaowocowała tym, że wewnątrz bohaterki w wyniku awantury Radość i Smutek przenoszą się do miejsca zwanego Pamięcią Długotrwałą, a kontrolę w Centrum Dowodzenia muszą przejąć pozostałe emocje: Strach, Odraza i Gniew - nie wróży to dobrego początku w nowym środowisku. W trakcie podróży dwie zaginione emocje muszą znaleźć drogę powrotną, napotykając na przeróżne postaci i miejsca, przy tworzeniu których twórcy puścili wodze fantazji, jednocześnie utrzymując nad wyraz przemyślany i dojrzały ideę. Zniknięcie Radości i Smutku z Centrum Dowodzenia nie jest czystym przypadkiem, a celowym zabiegiem uświadomienia widzowi, jak działa ludzka psychika. W końcu, gdy spotka nas coś druzgocącego, często w naszym zachowaniu górę bierze gniew, strach, czy odraza i mija trochę czasu zanim znów zaczniemy odczuwać radość z czegokolwiek, o ile to nastąpi. Podobnych przykładów w filmie jest więcej, co niech służy za fakt, że twórcy natrafili na kopalnię pomysłów.

Geniusz "W głowie się nie mieści" przejawia się na wielu płaszczyznach i apeluje do każdego widza, przemawiając doń swoim dziecięcym wdziękiem, dojrzałą konstrukcją i niesamowitą uczuciowością. Widać to w sferze czysto koncepcyjnej, muzycznej, gdzie Michael Giacchino znów udowodnił swoją wartość, oraz sferze wizualnej (jest to dotychczas jedna z najładniej wykonanych komputerowo animacji). Nie pamiętam, kiedy ostatnio oglądałem film, który jest nie tylko czystą zabawą w swej postaci, ale jest również motorem napędowym wyobraźni. Mistrzostwo scenariusza widać na każdym kroku. Jest on nie tylko świetnie napisany, ale posiada też niewymowną głębię i przesłanie, do poznania którego zachęcam tych, którzy wciąż się wahają, czy sięgnąć po dzieło Pixara i Disneya.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Od pięciu lat (czyli od premiery znakomitego "Toy Story 3") nie uświadczyliśmy naprawdę dobrego filmu od... czytaj więcej
Pixar to królowie animacji. Chyba nikt, kto choć raz widział "Wall-Ego" czy trylogię "Toy Story", w to... czytaj więcej
Dzieci oraz szeroko rozumiana młodzież mogą zapinać przysłowiowe pasy i szykować się na ostrą jazdę,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones