Recenzja filmu

Wesoła rozwódka (1934)
Mark Sandrich
William Austin
Alice Brady

Wesoły rozwód

Może i "Wesoła rozwódka" jest tylko naiwnym musicalem z nieprawdopodobnymi zwrotami akcji, ale warto ją obejrzeć, chociażby tylko po to, aby zobaczyć, jak rodziła się legenda Ginger
Rok wcześniej Fred Astaire i Ginger Rogers zagrali drugoplanowe role w filmie pod wdzięcznym tytułem "KariokaWesoła rozwódka (1934)". Sam film nie spotkał się z wielką przychylnością krytyki, ale występ duetu już tak. Również widzowie pokochali tę dwójkę. Obraz przyniósł duże dochody. Wytwórnia RKO wiedziała, komu to zawdzięcza. W ramach uznania dla pary specjalnie dla nich zakupiono prawa do ekranizacji musicalu pt. "Wesoły rozwód", w którym Astaire grał na Broadwayu dwa lata wcześniej, i obsadzono ich w rolach głównych. Film przyniósł ogromne profity studiu, a duetowi sławę na niespotykaną wcześniej skalę.

Guy Holden (Fred Astaire), aktor i tancerz, przebywa wraz ze swoim przyjacielem, prawnikiem Egbertem Fitzgeraldem (Edward Everett Horton) w Londynie. Spotyka piękną dziewczynę (Ginger Rogers), w której się zakochuje. Niestety nie zna nawet jej nazwiska. Nie wie, że dziewczyna jest siostrzenicą Hortensji (Alice Brady), dawnej miłości Egberta. Bogata dziewczyna chce się rozwieść z mężem, kfóry cały czas jest w rozjazdach i nie ma dla niej czasu. Niestety, mężczyzna nie chce utracić pieniędzy żony i nie wyraża zgody na rozstanie, więc ciotka Hortensja zabiera Mimi (bo tak jej na imię) do Fitzgeralda. Mimi i jej mąż, geolog pan Glossop, mają niedługo wyjechać na wakacje. Egbert chce, aby mąż przyłapał dziewczynę w jednoznacznej sytuacji z innym mężczyzną. W tym celu wynajmuje Tonettiego (Erik Rhodes), profesjonalistę w dostarczaniu dowodów zdrad. Jako że Mimi nigdy go nie widziała, ma on jej podać hasło: "Chance is the fools' name for fate". Egbert jedzie do hotelu by kontrolować sytuację. Zabiera ze sobą nieodłącznego Guya. Gdy ten widzi Mimi w hotelu natychmiast zaczyna z nią flirtować. Problem zaczyna się, gdy nieświadomy niczego mężczyzna przypadkowo wymawia hasło (jest to zdanie ze sztuki, w której kiedyś grał), a pani Glossop bierze go za Tonettiego...

Siłą tej komedii omyłek są prześmieszne dialogi i gagi. Zdarzenia pędzą bardzo szybko, narasta coraz więcej konfliktów, a nasi bohaterowie cierpią, bo przez te nieporozumienia nie mogą być razem. Czyli typowa "postrzelona" komedia, gatunek, za którego początek uważa się właśnie 1934 rok, czyli rok powstania "Wesołej Rozwódki". Co ciekawe, cenzorzy nie zgodzili się na wykorzystanie oryginalnego, broadwayowskiego tytułu ("Wesoły rozwód", ang. "The Gay Divorce"), więc dodano jedną literkę do słowa "rozwód". I tak powstała "Wesoła rozwódkaFred Astaire" (ang. "The Gay Divorcee"). Z dziesięciu piosenek Cole'a Portera, które znajdowały się w oryginalnej wersji zostawiono tylko... jedną.

Jest nią oczywiście przepiękny utwór "Night and Day" śpiewany przez Astaire'a, tańczony razem z Rogers. Bardzo ładna jest też pierwsza piosenka w historii nagrodzona Oscarem, "The Continental" autorstwa Cona Conrada i Herba Magidsona Betty Grable, śpiewana przez Rogers. Fred i Ginger aż trzykrotnie tańczą do tej melodii. Utwór stał się później bardzo popularny. Mamy jeszcze "A Needle in a Haystack", tańczona i śpiewana przez Astaire'a. Do tego jeszcze jego solowy taniec i piosenka wschodzącej wówczas gwiazdy musicalu, Betty Grable. I na tym muzyka i taniec w "Wesołej rozwódce" się kończą.

Astaire i Rogers świetnie się uzupełniają. On idealnie wciela się natrętnego adoratora Mimi, który przy całym swoim wścibstwie zachowuje niebywałą klasę. Ona również jest perfekcyjna jako urocza dama z ostrym jak brzytwa umysłem i jeszcze ostrzejszym językiem. Laureatka Oscara Alice Brady jest przekomiczna jako ciocia Hortense, tak samo jak Edward Everett Horton jako gapowaty kumpel głównego bohatera. Dobrze wypada też Eric Blore, tym razem nie jako lokaj, tylko kelner. Erik Rhodes może i na początku jest zabawny, ale w miarę postępu fabuły jego postać robi się coraz bardziej denerwująca i irytująca.

Może i "Wesoła rozwódkaFred Astaire" jest tylko naiwnym musicalem z nieprawdopodobnymi zwrotami akcji, ale warto ją obejrzeć, chociażby tylko po to, aby zobaczyć, jak rodziła się legenda Ginger Rogers i Freda Astaire'a.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones