Recenzja filmu

Wolny strzelec (1981)
Wiesław Saniewski
Piotr Garlicki
Teresa Sawicka

Ambitny dla ambitnych

Film zaczyna się sceną wypadku, gdy pracownica szwalni płonie żywcem. Widz od razu wie, że to nie będzie lekka historia czy też lewacka propagandówka. Trzydziestoparoletni dziennikarz Piotr chce
Film zaczyna się sceną wypadku, gdy pracownica szwalni płonie żywcem. Widz od razu wie, że to nie będzie lekka historia czy też lewacka propagandówka. Trzydziestoparoletni dziennikarz Piotr chce zbadać okoliczności tragicznego wypadku. Okazuje się, że spowodowany został szeregiem zaniedbań ze strony dyrekcji, a cała sprawa intrygą przeciwko Labusowi - dyrektorowi zakładu. Bohater filmu staje się marionetką w wielkiej grze. "Wolny strzelec" Wiesława Saniewskiego jest świetnie napisanym i zrealizowanym dramatem. Reżyser tak w tym obrazie, jak i w późniejszych dziełach chce pokazać widzowi, że każda sprawa ma dwie strony. Nadrzędnym celem tego filmu jest uświadomienie widzowi tego, że nie tylko ofiara jest człowiekiem, ewentualny oprawca też ma sumienie, rodzinę, a także to, że wina nie zawsze jest oczywista i nie można wydawać wyroków przed procesem. Obraz ukazuje nam również obrzydliwość ówczesnego świata, zgniliznę systemu i podwójną moralność dziennikarzy, czy też pracowników dyrekcji zakładu. Widząc scenę zebrania redakcyjnego, na którym grupa pismaków gorliwie, wręcz głosem partii krytykuje i blokuje druk artykułu Piotra. Nic dziwnego, że film spędził na półce sześć lat. Sceną, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie i według mnie powinna być pokazywana studentom reżyserii i aktorstwa, to scena, w której Rysiek (Bogusław Linda) pozornie nieangażujący się duchowo w sprawy, które fotografuje, opowiada o jednym z pierwszych zleceń w swej karierze, a także o tym, że w tym zawodzie musi się ciągle zeszmacać oraz, że chciałby nie myśleć. Zaletą "Wolnego strzelca" są świetnie naszkicowane portrety psychologiczne bohaterów. Piotra męczą w koszmarach wizje bohaterów jego reportaży. W życiu codziennym dostrzega więcej niż przeciętny człowiek - powszechne dramaty zwykłych ludzi. Jego życie osobiste zostało pochłonięte przez pracę. Reporterem jest całą dobę, nigdy nie kończy zmiany. Przez całkowite poświęcenie dla zawodu traci rodzinę. Jest sam, mimo że cały czas przebywa z ludźmi. Muzyka Zbigniewa Karneckiego spełnia założenia muzyki filmowej. Podkreśla dramatyzm sytuacji, ale nie przeszkadza w skupieniu się na fabule filmu, „nie wychodzi przed szereg”. Spodobały mi się zdjęcia Jacka Mierosławskiego, dzięki któremu możemy zwrócić uwagę na grę spojrzeń i twarzy aktorów. Obsada została znakomicie dobrana - świetne role Lindy, Garlickiego, Sawickiej, Kotysa i Niemczyka. Twórca, mimo że to był jego debiut reżyserski, potrafił wykorzystać możliwości aktorów. A z tą sztuką wielu doświadczonych reżyserów nie może sobie poradzić. Podsumowując, "Wolny strzelec" Wiesława Saniewskiego to świetnie zrealizowana, ambitna i wciągająca rozrywka. Szkoda, że trwa jedynie 68 minut. Polecam.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones