Recenzja serialu

Psychoville (2009)
Matt Lipsey
Steve Pemberton
Reece Shearsmith

Koktajl z wisienką czy zupa-nic?

Jeszcze 10 lat temu Steve Pemberton i Reece Shearsmith współtworzyli grupę o profilu psychologicznym Zosi-samosi, pisząc wraz z dwoma kolegami scenariusz do serialu "Liga dżentelmenów" i biorąc
Jeszcze 10 lat temu Steve Pemberton i Reece Shearsmith współtworzyli grupę o profilu psychologicznym Zosi-samosi, pisząc wraz z dwoma kolegami scenariusz do serialu "Liga dżentelmenów" i biorąc na swoje barki wszystkie kluczowe role. Narzucenie swojej wizji ekipie zaowocowało produkcją przesiąkniętą stylowym, specyficznym i łatwo rozpoznawalnym poczuciem humoru. Dekadę później, zainspirowani nową falą seriali, w których najważniejsze jest wyczekiwane w tempie przyrostu obgryzionych paznokci zakończenie, wyżej wspomniani postanowili wtrącić i swoje trzy grosze do jakże kasowego nurtu "mystery shows", tym razem zapraszając jednak do udziału i paru innych aktorów (jak chociażby nominowaną parę lat temu do Oskara Janet McTeer). W "Psychoville" najbardziej rzuca się w oczy nagromadzenie wątków - mamy tu karły "z przeszłością" (...w przemyśle porno), szurnięte położne, otyłe siostry syjamskie, dzielące parę "zdobycznych" oczu i mamusie, które BARDZO kochają swoich synów - a przez to coraz trudniej będzie uwierzyć, że uda się to wszystko pozbierać kiedyś do kupy. Nie ma tu też ani jednego pozytywnego bohatera-wszyscy są wybitnie denerwujący i aż chciałoby się zobaczyć, jak kończą swój żywot w jakiś malowniczy sposób, choć nie jest to w żaden sposób minusem produkcji.  Pojawi się  też coś, co można nazwać zarówno niespójnością, jak i różnorodnością stylistyczną - jest tu i miejsce dla wodewilowej wstawki z udziałem seryjnych morderców, i dla odcinka - hołdu dla klasyki kryminału, co znów może podzielić/zdezorientować widzów. "Psychoville" jest za to niewątpliwie dopracowany wizualnie i ma do zaoferowania kilka naprawdę dobrych zwrotów akcji, które, niestety, czasem spychają tajemniczego szantażystę w cień większy, niż ten rzucany przez jego kapelusz. Wydaje się, że z czasem można stracić zainteresowanie głównym wątkiem, koncentrując się na wątkach pobocznych - związkiem zżytej z kukłą-niemowlęciem położnej w wyróżniającym się wykonaniu Dawn French, czy platoniczną miłością Roberta do autentycznie zabawnej królewny Śnieżki (Daisy Haggard) - świetnie zagranej "Bimbo", która trzepocze sztucznymi rzęsami i wypowiada wszystkie swoje kwestie z wymuszonym entuzjazmem. Wyczekiwanej prawdopodobnie przez fanów "Ligi" powtórki z rozrywki dostarczy głównie odcinek czwarty. Ta nakręcona w dwóch ujęciach "zapchajdziura" powstała jako ostatnia na życzenie BBC 2, będąc hołdem dla "Liny" Hitchcocka - tym, co jednak da się zauważyć najbardziej, jest to jak dobrze Pemberton i Shearsmith czują się w swoim towarzystwie. Dopasowanie dwuelementowych puzzli w postaci Maureen i Davida przy udziale kolegi ze starej paczki (Mark Gatiss) pokazuje, jak prawdopodobnie wyglądałby ten serial, gdyby wszystkie role znów przejęli wyżej wspomniani panowie. Z dwóch "dżentelmenów" lepiej jednak wypada Pemberton - jego infantylny, mażący ekstrementami po ścianach maminsynek David ma naprawdę świetne momenty i pozwala aktorowi wykorzystać potencjał lepiej, niż zasłonięty okularami, brodą i naroślami na twarzy ociemniały Lomax, który chcąc popełnić samobójstwo połknął kiedyś 38 tic-taków mandarynkowych. Shearsmith z kolei polubił ostatnio wcielanie się w postacie tak znerwicowane, że wolą krzyczeć niż mówić, ale trzeba przyznać jedno-ten pan w rolach żeńskich jest bezkonkurencyjny i chyba nawet to lubi. Świetnie wypadła również szmacianka w roli Freddiego Fruitcake'a i pluszowy krokodyl Snappy (sceny kaskaderskie).  "Psychoville", co trzeba nadmienić, posunęło też do przodu trend włączania widza do gry - każda z liczących się postaci otrzymała swoją stronę w sieci, na której adres trzeba było natrafić pilnie obserwując akcję na ekranie. Ostatnia ze stron, poświęcona placówce Ravenhill, może rzucić nieco więcej światła na wątki niewyjaśnione w ostatnim odcinku (na szczęście). Nie ma chyba serialu, który zadowoliłby wszystkich - tym, którzy czekają na trzęsienie ziemi w finale, wystarczy informacja, że został on przyjęty z mieszanymi uczuciami. Tych, którzy spodziewali się salw śmiechu, trzeba ostrzec, że to niekoniecznie ten typ humoru. Pozostawiając jednak zakończenie osobistej ocenie, nie można powiedzieć, że "Psychoville" się nie udał - scenarzyści poprawiają formę z odcinka na odcinek, nieźle bawiąc się mieszanką oryginalności ze schematami i grą słów, choć do poprzedniego projektu jeszcze sporo brakuje. Dzięki paru otwartym furtkom, produkcja prawdopodobnie wróci kiedyś na antenę, pozwalając dowiedzieć się chociażby, jak skończy się wizyta dwójki pierwszoplanowych postaci w leśnej chatce z Babą Jagą, która najwidoczniej lubi czasem wrzucić ludzkie mięso do kociołka. Wydaje się, że czasem zakończenie może okazać się nie aż tak zajmujące jak sposób, w jaki do niego doszło, ale jak na razie, z blendera, którym bawili się twórcy serialu wyszedł jedynie koktajl - wisienki może i zabrakło, ale z pewnością nie jest to papkowata zupa bez wkładki.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones