Pij mleko, będziesz wielki

"Seikon no Qwaser" to anime na podstawie mangi pod tym samym tytułem. Jego główna bohaterka, żywiołowa i wygadana Mafuyu, musi opiekować się swoją przyjaciółką, ciapowatą do granic możliwości
"Seikon no Qwaser" to anime na podstawie mangi pod tym samym tytułem. Jego główna bohaterka, żywiołowa i wygadana Mafuyu, musi opiekować się swoją przyjaciółką, ciapowatą do granic możliwości Tomo, po tym jak ojciec dziewczyny, a zarazem dyrektor szkoły, w której obie się uczą, znika w tajemniczych okolicznościach. Tymczasem w pobliskim mieście ktoś morduje młode dziewczęta, a i w akademii zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Pewnego dnia Mafuyu i Tomo dosłownie wpadają na srebrnowłosego dzieciaka, który okazuje się być zbuntowanym qwaserem - posiadaczem umiejętności kontrolowania jednego z... pierwiastków spisanych na pewnej tablicy przez niejakiego Mendelejewa. Aleksander Nikolaevich Hell, bo tak ów chłopaczyna się nazywa, włada żelazem, a do Japonii przybył z pewną misją. Szuka też zemsty i legendarnej somy, czyli... kobiecego mleka, które jest "paliwem" qwaserów i to od jego jakości w dużej mierze zależy forma "chemicznych" wojowników. Wszystko wskazuje na to, że Tomo posiada somę o bardzo poszukiwanych właściwościach. Wkrótce też zaczyna się batalia o piersi dziewczyny i przy okazji - jak to zwykle bywa w takich przypadkach - władzę nad światem.

Szczerze mówiąc, ciężko mi pisać o tej serii. Ale ponieważ obiecałam sobie recenzować każde obejrzane anime, nie mam chyba wyjścia. Ta recenzja jednak będzie niepodważalnym dowodem na to, że obejrzałam w całości ten idiotyzm, jakim "Seikon no Qwaser" bez wątpienia jest. Co mnie podkusiło? Chyba sympatyczny charadesign. Nic nie poradzę, że lubię takie urocze mangowe buźki. Właściwie każda postać ma w sobie to "coś" i bije na głowę swój komiksowy pierwowzór. Niemniej jednak, Aleksander aka Sasza dziwnie przypomina głównego bohatera anime "D.Gray-man", Allena Walkera, Katja to niemal wypisz, wymaluj Utau Hoshina z anime "Shugo Chara!", a Teresa i jej "uszy" niewątpliwie przywodzą na myśl profesor Nekonomę z "Rosario + Vampire"...

Serialowi pod względem grafiki i animacji nie mam nic do zarzucenia. Żywe kolory cieszą oko, a spora ilość klatek na sekundę sprawia, że walki prezentują się bardzo dynamicznie: wszystkie potyczki qwaserów są naprawdę widowiskowe i uważam to za niewątpliwy plus tego anime. Jeśli już przy plusach jesteśmy, kolejnym jest muzyka, a zwłaszcza openingi (piosenkę "Errand" śpiewa Faylan, a utwór "Baptize" Yousei Teikokui) i endingi: "Passionate squall" i "Wishes Hypocrites" w wykonaniu pięciu pań seiyuu: Ayumi Fujimury (Mafuyu), Aki Toyosaki (Tomo), Minori Chihary (Teresa Beria), Ayi Hirano (Katja) i Yoko Hikasy (Hana), które naprawdę wpadają w ucho.

Największy minus serii to fabuła, która jest tylko pretekstem do pokazywania niewątpliwych wdzięków animowanych panienek i różnych zabaw dla dorosłych. Fanserwisu jest tutaj zdecydowanie ponad średnią krajową, ale to, jak sprytnie scenarzyści znajdowali preteksty, żeby nasze bohaterki poparadowały niekompletnie ubrane, zasługuje na pochwałę. Momentami jest niesmacznie, a czasami ogląda się rasowy hentai pełen biustów wszystkich kształtów i rozmiarów. Odcinków-zapychaczy jest całe multum (najgorzej jest w połowie serii), a ostatni epizod nie wnosi do historii absolutnie nic nowego, oprócz kilku ujęć dekoltów.

Trudno "Seikon no Qwaser" komukolwiek polecić. Jest to seria, którą ledwo da się oglądać z cenzurą, jak i bez niej. Myślę, że gdyby zrezygnować z biustów i rozbudować sensownie kilka wątków, powstałoby coś w stylu "Stalowego alchemika". A tak mamy tylko festiwal "zderzaków" ze szczyptą najpopularniejszych fetyszy. Jestem na nie.
Yôko Hikasa
1 10
Moja ocena serialu:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones