Recenzja serialu

Skazany na śmierć: Sequel (2017)
Nelson McCormick
Maja Vrvilo
Wentworth Miller
Dominic Purcell

Skazany na niepowodzenie

Rewelacyjny sezon przepełniony akcją od początku do końca z interesującymi postaciami. Tak brzmiałyby nagłówki recenzji, gdyby piąty sezon wyszedł jakieś 10-15 lat temu. Dzisiaj niestety nie ma
Rewelacyjny sezon przepełniony akcją od początku do końca z interesującymi postaciami. Tak brzmiałyby nagłówki recenzji, gdyby piąty sezon wyszedł jakieś 10-15 lat temu. Dzisiaj niestety nie ma on nic do zaoferowania, ponieważ wszystko przerabiane było już dziesiątki razy w telewizji i na dużym ekranie. Już samo intro wygląda, jakby było fanowską przeróbką pod lata 90. Twórcy powinni otrzymać złotą statuetkę Michaela Baya za odgrzewanie swoich własnych rozwiązań sprzed lat. Jakikolwiek zwrot akcji zaserwowany nam pod koniec odcinka nie sprawi, że będziemy czekać na kolejny, a jedynie zirytuje, ponieważ i tak wiemy, dokąd to wszystko zmierza. Producenci zapadli chyba w długoletni sen zimowy i nie mają pojęcia, jak wyglądają dzisiaj pierwszoligowe pozycje serialowe. Dwuwymiarowe postacie i plot twisty, na które nawet M. Night Shyamalan kręci głową z niedowierzaniem nie wystarczą, aby zaangażować widza. 

Teoretycznie na brak akcji nie można narzekać, jeśli jako definicję akcji rozumiemy losowe strzelanie i ucieczki, ponieważ właśnie tak to tu wygląda. Brakuje w nich przede wszystkim jakiegoś stylu czy poczucia zagrożenia głównych bohaterów. Na wszystko patrzymy jak przez szybę, obojętnie, czekając, aż zacznie się kolejny segment odcinka. I kiedyś faktycznie nikomu to nie przeszkadzało, był to wręcz hollywoodzki standard, gdzie wszystkie filmy ze Stallonem czy Arniem mniej więcej tak wyglądały. W 2017 jednak wygląda to co najmniej niedorzecznie. Po pierwszych odcinkach miałem jeszcze nadzieję, że może nie potraktują się zbyt poważnie i pójdą bardziej w stronę Szybkich i Wściekłych, z dystansem do siebie. Niestety ton jest całkowicie poważny, aspirujący na sensacyjną, złożoną produkcję. Ciężko jednak zachować powagę, kiedy niektóre sceny są po prostu komiczne, jak Dominic Purcell odskakujący dramatycznie fikołkiem, kiedy nic tak naprawdę wokół niego się nie dzieje. Wygląda to tak, jakby w post produkcji mieli komputerowo dorobić jakiś wybuch obok niego albo dźwięk strzału i zapomnieli albo po prostu poza kadrem scenarzysta pokazywał mu końcówkę sezonu. 

Jedną z największych zalet pierwszych dwóch sezonów były postacie i dynamika pomiędzy nimi. Każdy z nich miał swoją przeszłość i motywacje, które widz z chęcią odkrywał. W piątym sezonie dostajemy część starej ekipy, aczkolwiek bohaterowie pozbawieni są jakichkolwiek cech czy otoczki, które sprawiały, że ich lubiliśmy. T-1000 Bagwell może i zgrabnie wskoczył z powrotem do swojej postaci, aczkolwiek jej rozdarcie między dobrem a złem i wątpliwe decyzje sprawiają, że jest po prostu mniej interesujący. Nie mówiąc już o tym, że jego obecność w tym sezonie jest praktycznie zbędna (jak i cały sezon). Postać C-Note'a z kolei w sporej części zbudowana była w oparciu na jego rodzinie, która była jego motywacją i właściwie kreowała go. W tym sezonie ten wątek został kompletnie pominięty, więc jest on po prostu zwykłym gościem, i ma więcej scen niż inni. Na podobnej zasadzie działa cała reszta, pomijając nowe postacie, które wprowadzają jednak trochę świeżości.

Ostatecznie nie jest aż tak źle, jak można by się było spodziewać. Gdzieś tam między scenami próbowali umacniać tę braterską więź między głównymi bohaterami, która prezentuje się całkiem wiarygodnie. Kilka rozwiązań faktycznie wyszło dobrze, ucinając wątek więzienny i przeobrażając go w coś zupełnie innego. Trochę tak jakby połączyć pierwszy i drugi sezon z elementami trzeciego i czwartego. Brakowało po prostu jakiegoś pomysłu, solidnej narracji, odrobiny dystansu i przede wszystkim lepszego wykonania. Osobom, które z serialami nie mają za wiele do czynienia czy też są zagorzałymi fanami serii, piąty sezon powinien przypaść do gustu. Ostatecznie nie ma jednak ani jednego, logiczne powodu, aby się za niego zabierać. Nie ważne czy patrzymy z perspektywy widza, fana, krytyka czy laika, Skazany na Śmierć: Sequel jest wtórny, mało angażujący i wręcz parodiujący sam siebie. 
1 10
Moja ocena serialu:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones