Recenzja serialu

V (1984)
Ray Austin
Earl Bellamy
Michael Wright
Michael Ironside

Inwazja: Ta czy inna to nie ma znaczenia.

Dla miłośników kina sci-fi to pewnie mizerna produkcja. Jednak godna zauważenia, ponieważ przedstawia dość często w kinie poruszany temat - najazd kosmitów. Ja osobiście oglądałem serial dość
Dla miłośników kina sci-fi to pewnie mizerna produkcja. Jednak godna zauważenia, ponieważ przedstawia dość często w kinie poruszany temat - najazd kosmitów. Ja osobiście oglądałem serial dość dawno i po bardzo długim poszukiwaniu miałem możliwość ponownego obejrzenia i w pełni zrozumienia całego przesłania filmu. Pewnie każdemu kinomanowi oglądającemu ten serial przyjdzie na myśl film "Dzień Niepodległości" z faktu podobieństwa statków kosmicznych. Czyżby ktoś wzorował się na tym serialu? Ale wracając do najciekawszego, fabuły... To opowieść o dniu, w którym dowiadujemy się, że nie jesteśmy sami. Oto kosmici przylatują na ziemię i oczywiście pod pozorem pokoju wkupują się w łaskę Ziemian. Co prawda nie w każdym filmie z tego gatunku występują źli kosmici, ale akurat ten taki jest. Twórcy chcieli dobrze i nawet mieli kilka pomysłów, aby film różnił się od innych. Często, gdy oglądamy film fantastyczny, zadajemy sobie pytanie: jak oni się porozumiewają, czy też każdy kosmita zna angielski? Film Raya Austina odpowiada na te pytania. Producenci oraz reżyser Kenneth Johnson wpadli, moim zdaniem, na dobry pomysł. Opowiedzieli historię prostych ludzi w czasie tak niecodziennej sytuacji, jaką jest przybycie obcych. Tu skupiono się na indywidualnej historii każdego z osobna, co jest dość oryginalne. Często tego brakuje w superprodukcjach. Wspomniany już "Dzień Niepodległości" opowiada tylko historię najazdu i zjednoczenia Ziemian przeciw agresorom, nie porusza kwestii indywidualnych postaci. Nie samą akcją kino fantastyczne żyje, to co w tym gatunku jest najciekawsze, to pokazanie, co by było gdyby, jak mogło by wyglądać życie, gdybyśmy musieli koegzystować z obcymi. Takie odpowiedzi możemy odnaleźć też w innych tytułach jak: serial "Ziemia: Ostatnie starcie" czy też "Przybysze". Choć film mało znany polskiej publiczności to może zaciekawić choćby fakt, że grają tu dość znane gwiazdy, może nie na miarę Dustina Hoffmana czy też Sylwestra Stallone, ale fani "Koszmaru z ulicy wiązów" spotkają swojego Frieddiego (Robert Englund) bez maski (no miej więcej) i równie znanego Michael Ironside, który działa z innymi bohaterami w ruchu oporu. Ostatnia rzecz, która rzuca się w oczy, to takie hasła jak tolerancja i wolność. Czy film sci-fi z takim przesłaniem jest potrzebny? Nie mówię, że to źle, ale ten wątek jest zbyt uwypuklony... Może gdyby nie było nawiązania do II wojny światowej, mało kto zwróciłby uwagę. Nie mniej jednak film jest godny uwagi i lepszy aniżeli serial z telewizji brazylijskiej.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones