Ta matka jest nawet gorsza niż Joffrey z "Gry o Tron". Trzeba mieć talent, żeby stworzyć tak triggerującą postać, której chce się sprzedać plaskacza za każdym razem, gdy tylko otwiera usta.
ta matka to wiadomo, koszmar jakiś, ale to córeczce przynajmniej dwa razy na odcinek chciałam zdzielić mokrą ścierą. Obie irytujące, ale dobrze zagrane.
Matka na początku mocno irytowała, ale potem jakoś ją zaakceptowałem jako taką antagonistkę, i nawet nie była taka zła.
Za to gdzieś w połowie zaczęła mnie jeszcze bardziej irytować Yoon Jin-a, cały czas te same okłamywanie, nie mówienie prawdy i jej głupota.
Ostatecznie jestem niezadowolny z rezultatu, bo przez kilkanaście odcinków mówiła jak to on nie jest dla niej wszystkim, ale nie była w stanie zostawić rodzinki (mimo tego, że ma 35 lat...), a na koniec i tak wyjeżdża i wracają do siebie...
Szkoda, mi Jun-huia, że przechodził to wszystko dla niej.
Nikt nie mówi o tym, że on też nie zachował się w porządku. Postawił ją pod ścianą. Chciał, żeby zostawiła wszystko i wyjechała z nim. Zdecydował się na wyjazd, a nawet z nią tego nie przedyskutował. Przerósł go brak akceptacji ich związku i uciekł. Nie tylko ona zawiniła.