Wywiad

Rozmawiamy z Andrew Lincolnem i Angelą Kang z "The Walking Dead"

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/article/Rozmawiamy+z+Andrew+Lincolnem+i+Angel%C4%85+Kang+z+%22The+Walking+Dead%22-130460
Rozmawiamy z Andrew Lincolnem i Angelą Kang z "The Walking Dead"
Czy istnieje życie po życiu? Może trochę głupio roztrząsać podobną kwestię, skoro rozmawiamy o serialu z zombie, lecz nie ma co kryć – bodaj każdy z czytających te słowa choć raz zadał sobie pytanie, czy "The Walking Dead" poradzi sobie bez Ricka Grimesa. O tym i paru innych sprawach rozmawiamy z Andrew Lincolnem oraz Angelą Kang, nową showrunnerką serialu.


 
GettyImages-1002796578.jpg Getty Images © Dia Dipasupil


Bartek Czartoryski: Jak wygląda krajobraz bez Ricka Grimesa?


Angela Kang: Wszyscy uwielbiamy Andy'ego i przyjemnością było móc z nim pracować przez te wszystkie minione lata. Dopisało mi prawdziwe szczęście, że udało nam się nakręcić razem ostatnie odcinki z jego udziałem. Nie cieszy mnie, że odchodzi, ale rozumiem, że ludzie mają swoje życie i takie sytuacje nie są niczym nowym; musimy wtedy, po prostu, wyciągnąć jak najwięcej z tego, czym jeszcze dysponujemy. Zresztą aktorzy, którzy odeszli, nawet jeśli nie pojawiają się przed kamerą, często powracają za kulisy, nadal są z serialem, naprawdę jesteśmy jak rodzina. Naszym celem jest przecież realizacja najlepszego serialu, na jaki nas stać. Na tym się ciągle skupiamy.

Andrew Lincoln: Mamy też zupełnie nowych ludzi, świeżą obsadę, i przypatrywanie się grze tych ludzi było dla mnie czymś prawdziwie niesamowitym. Zresztą obejrzałem pierwszy od tylu lat odcinek bez swojego udziału i okazał się świetny. I dlatego pragnę zaznaczyć, że moja decyzja nie miała nic wspólnego z jakością serialu, ale była podyktowana jedynie względami osobistymi.

A jak na twoje odejście zareagował Robert Kirkman?

AL: O to musiałbyś już zapytać jego.

Nie ma sprawy, możesz do niego zadzwonić?


AK: Robert przeczuwał, że to się wydarzy, sam ma przecież rodzinę i dzieci. Z pewnością jest zawiedziony, ale rozumie decyzję Andy'ego.

AL: A nie była to łatwa decyzja, poniekąd nadal ją wypieram. Spędziłem niemalże dekadę, grając tę rolę i uwielbiam Ricka Grimesa. Jestem dumny z tego, co osiągnęliśmy. Po dziewięciu latach nadal tu jesteśmy i rozmawiamy z tobą o naszym serialu. Ale musiałem wreszcie wrócić do domu. Dwa ostatnie odcinki, w których zagrałem, są prawdopodobnie moimi ulubionymi od czasu pilota.

"The Walking Dead"
Za co tak lubisz Ricka?

AL: Poza jego spluwą i butami? Chyba za to, że jest facetem niebojącym się powiedzieć prawdy.

Kto przejmie po nim pałeczkę? Bo, nie oszukujmy się, ktoś przecież musi.


AK: Mamy ogromnie zróżnicowaną galerię postaci, które towarzyszyły przez te lata Rickowi. Jest przecież Daryl, grany przez Normana Reedusa, mamy Carol, mamy Michonne, Maggie, Negan także otrzyma ciekawą rolę. Każdy z nich przynosi ze sobą coś nowego, mamy bowiem do czynienia z całą grupą charyzmatycznych postaci, z których każda może być pełnoprawnym przywódcą.

Do obsady dołączyła też Samantha Morton.

AK: Samantha to profesjonalistka, która nie boi się wskoczyć w rolę na główkę. Nie oszczędza się i nie gwiazdorzy, robi swoje na sto procent, co ma dobry wpływ na resztę obsady, bo inni aktorzy czują jej zaangażowanie. Nauczyła się nawet zupełnie nowego akcentu!

AL: Ba, powiedziała, że to jej życiowa rola. Zwykle podobne postacie odgrywają bowiem mężczyźni.

Poprzedni sezon opowiadał o wojnie grupy Ricka z ekipą Negana, ale teraz, kiedy już odwieszono karabiny na kołkach, zobaczymy pokojowy proces odbudowy świata?

AK: Tak, bieżący sezon rozpoczyna się od dylematu, co należy dalej zrobić, kiedy nie ma już z kim walczyć. Rick musi spojrzeć szerzej na to, co się dzieje, aby spróbować spełnić prośby Carla, który marzył o świecie, gdzie wszyscy pracują razem. Ludzie muszą zrozumieć, że nie ma sensu bić się ze sobą, skoro otaczają nas potwory. Przygotowując się do tego sezonu, sporo rozmawialiśmy o tym, co działo się w Europie po obu wojnach światowych, o dojściu do głosu faszyzmu. Interesowało nas, co wydarzy się po zakończeniu konfliktu z tymi ludźmi, którzy nie do końca zgadzają się z kierunkiem obranym przez tych, którzy dowodzą tą swoistą odbudową.

A co możesz powiedzieć o Szeptaczach, którzy odegrają teraz zapewne niemałą rolę?


AK: Szeptacze to wątek, który lubię szczególnie, i dołożyliśmy starań, aby był on równie tajemniczy i intrygujący dla widza, co był dla czytelnika komiksu. Dlatego jestem podenerwowana, bo nie mogę się doczekać, jak ludzie zareagują na nasze pomysły i jak ocenią naszą pracę.

"The Walking Dead"
Do jakiego stopnia inspirujesz się komiksem?

AK: Różnie bywa. Z początku sama byłam, na przykład, za zabiciem Judith, ale z czasem zmieniłam zdanie, bo stała się dla całej grupy symbolem nadziei. Przy okazji dodam, że planujemy dla niej w tym sezonie naprawdę ciekawe rzeczy.

Zdecydowałaś się na stosunkowo radykalną woltę, czyli spory przeskok w czasie.


AK: Czasem takie zabiegi są konieczne. Cieszę się, że mogliśmy wykonać ten skok, bo daje on nam okazję nieco inaczej ukształtować zastany świat, pokazać, jak bohaterowie zastanawiają się na spokojnie nad tym, co dalej. Możemy też oddać skalę zmian. Przykładowo coraz trudniej jest znaleźć paliwo, dlatego ludzie przesiadają się z aut na konie. Muszą również wymyślić, jak oszczędzać naboje. Hilltop przekształcone zostaje w ośrodek rolniczy. A to zaledwie początek drogi...

Robert Kirkman obmyślił swój komiks jako niekończącą się historię, ale wydaje się, że przy serialu zrealizowanie takiego zamierzenia graniczy z niemożliwością.

AL: Myślę, że jednak kiedyś musimy to zakończyć. Publiczność zasłużyła na finał. Nie mam zielonego pojęcia jaki, lecz osobiście chciałbym zobaczyć, co dzieje się gdzie indziej, na świecie, bo przecież nasza historia to tylko niewielki wycinek całości.

AK: Kurczę, mamy naprawdę ogrom możliwości, przecież wydarzyło się tak dużo gdzieś poza kadrem, czego nie byliśmy świadkami. Jak mówi Andy, jesteśmy w tylko jednym zakątku świata, a przecież gdzie indziej dzieją się rzeczy nie mniej ciekawe.

"Fear The Walking Dead"
Uniwersum TWD rozrosło się już parę lat temu o "Fear The Walking Dead" i ciekawy jestem, czy koordynujecie ze sobą działania, podejmujecie wspólne decyzje i tak dalej.

AK: Nie, to dwa osobne byty, choć Scott Gimple trzyma nad wszystkim pieczę. Pracujemy w jednym biurze, spędzamy ze sobą sporo czasu...

AL: Dzielicie kuchnię?

AK: Nie!

AL: Całe szczęście.

AK: Czyli, jak mówiłam, spędzamy ze sporą sporo czasu i jedni wiedzą, co dzieje się u drugich.

Andy, jakaś rada dla tych, którzy zostaną tam, gdzie ciebie już nie będzie?

AL: Zawsze powtarzam, że gdzie jest życie, jest i nadzieja, to coś, co napędza zmagających się z tym światem, koncept będący podstawą wszystkiego, co robimy. Bez nadziei nas nie ma.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones