Piękny film. W takim kinie można się zakochać. Powolna, prawie mistyczna narracja zgodna z duchem czasu i terenu. Opowieść oparta na obrazie i dźwięku a nie na słowie. Podróż przez bezdroża ale także swoista podróż w czasie do legendarnych lat '70. Niezwykłe, absolutnie fenomenalne ujęcia i krajobrazy. Pejzaże jak dosłownie malowane ręką starego mistrza. Doskonała muzyka, która ociera się nawet o wirtuozerię filmową. Urocza opowieść o ludzkim pragnieniu samorealizacji, które często wymyka się racjonalności, logice i konwenansom. Starannie skomponowana nuta bliskości z naturą. Z ziemią, wiatrem, zwierzętami i słońcem. Jeżeli kogoś urzekł klimat i pejzaże mauretańskiego "Timbuktu" to w tym filmie otrzyma kilkukrotnie wykwintniejsze danie wzbogacone dodatkowo o nietuzinkową historię i malowniczość kolorów rodem niczym z izraelskiej "Yony".
Odkryłem :) w tym tygodniu w kinie Praha "Ze mną nie zginiesz" (2014, org. Loin des hommes)
Podobny nastrój, w pewnych elementach zbliżona konwencja (wędrówka, pustkowia)
Nie to samo ale Polecam.
Po obejrzeniu tego filmu, uswiadomilam sobie, ze nigdzie nie jestem w domu.. A Australia awansowala na liscie must see, na pierwsze miejsce.
Polecam rowniez: "Into the wild", "Wild" i ostatnio obejrzane "Po tysiac razy dobranoc". I kazdy film o zdobywaniu gor.
Mysle, ze zachwyca tak wrazliwa dusze :)