Ślub - najważniejszy dzień w życiu każdej kobiety. A co by się stało, gdyby trzeba było podzielić się wymarzonym apartamentem w tym czasie z inną osobą? Co gorsza z najlepszą przyjaciółką, u której ma się być druhną na jej ślubie. Taki oto problem rodzi się w nowej komedii Garego Winick, z udziałem Anne Hathaway i Kate Hudson. Otóż nasze dwie główne bohaterki to najdroższe sobie przyjaciółki, które mimo iż pochodzą z dwóch różnych światów, to jedna poświęci życie za drugą. Emma (Hathaway) jest typową mieszkanką wielkiego amerykańskiego miasta, ciesząca się zwykłym codziennym życiem. Liv (Hudson) zaś to bogata i energiczna kobieta, odnosząca liczne sukcesy zarówno w życiu zawodowym oraz osobistym. Co łączy obie panie? Otóż, obojgu oświadczyli się ich ukochani mężczyźni, zaś podczas planowania ślubu, doszło do drobnego niedopatrzenia. Psikus polega na tym że obie panie dostały tą samą datę w tym samym miejscu, co gorsza w ich wymarzonym miejscu - hotelu Plaza. W tym momencie wybucha wojna rywalizacji o piękniejszą ceremonie oraz przede wszystkim zniechęcenie drugiej strony do miejsca, gdzie ma się ona odbyć. Budzi to całą kanonadę śmiesznych wypadków, których w pewnym momencie przypadkowymi ofiarami staną się najbardziej niewinne w tym konflikcie osoby.

Gary Winick w "Wojnach ślubnych" zawarł tak jak dotąd w swych filmach, cały scenariusz w tytule. Akurat w jego wypadku to nic złego, gdyż reżyser bawi się jak dotąd głównie w kino familijne i całkiem dobrze mu to wychodzi. Jego pozycje są lekkie, śmieszne i przyjemne w odbiorze. W jego nowym obrazie mamy dokładnie to samo, tylko w trochę lepszym wykonaniu. Głównym powodem, dla którego tak się stało są panie Hudson i Hathaway. Aktorki te świetnie spisywały się dotąd w lekkich i ciepłych komediach familijnych, najlepszy przykład to choćby osławiony "Pamiętnik księżniczki" czy "Ja, ty i on". Dodajmy do tego naprawdę zabawny i mimo wszystko, mocno życiowy scenariusz, a dostaniemy przepis na smaczne oraz lekko strawne danie. Innym atutem filmu jest miła dla ucha muzyka, jak i całkiem zgrabny montaż. Same pomysły na zemstę czy psikusy też są nieźle poprowadzone. Film co prawda miał być typowo babskim kinem, jednak wydaje mi się, iż powinien przypaść do gustu również mężczyznom.

Osobiście polecam tą komedię wszystkim fanom owych aktorek i miłośnikom luźnych komedii. W końcu gdyby nie one, życie byłoby przytłaczająco ciężkie.