No muszę się zgodzić choć dalabym więcej niż 1. Ale faktycznie dno i wodorosty, a taki hit miał być ;(

Mi się strasznie spodoba ten film! No ale są różne gusta :).

Jeśli wybierasz się na taki film z myślą, że zmieni Twoje życie, wiadomo,że się zawiedziesz... Wszystko zależy od podejścia do komedii romantycznych w ogóle.Z samego założenia mają być trochę zabawne, romantyczne i mocno naiwne (bo na logikę biorąc miłość romantyczna taka właśnie jest). Jeśli ocenia się coś w swoim gatunku ocena jest bardziej miarodajna.Bo przecież jak można porównać takie Ślubne Wojny do produkcji wszech czasów ? To tak jak postawić psa i kota i kazać stwierdzić które z dwóch zwierząt jest ładniejszym psem.Myśle,że filmy należy oceniać biorąc pod uwagę gatunek.Wtedy możemy dojść do wniosku,że takie ślubne wojny wychodzą całkiem porządnie przy innych, kompletnie debilnych filmach.

Osobiście jestem fanką tego typu produkcji(i nie wydaje mi się,że umniejsza to mojej inteligencji czy czemukolwiek innemu).

Po obejrzeniu wielu komedii romantycznych,moge stwierdzić,że ta jest całkiem sympatyczna.Świetna muzyka, dobrze dobrane aktorki, niekiedy zabawne dialogi,a to wszystko owinięte w bajkową historyjkę.Przecież o to właśnie chodzi, o zabawe .

Cóż, ja oglądałem ten film z podejściem, że będzie fatalny, a tymczasem poruszył tematykę o której lubię dyskutować. Czyli o kobietach, którym odbija szajba na wieść o zbliżającym się ślubie i weselu.

nudny, nieśmieszny filmik o zawiści przyjaciółek z powodu niby najważniejszego dnia w życiu. Nie wiem czy to miała być komedia, bo nawet się nie uśmiechnęłam ani razu, komedia romantyczna to też nie jest bo gdzie tu romantyczne uczucia. Aktorzy grający przyszłych mężów w ogóle nie znani, by podkreślić kreacje Anne i Kate i to był błąd, bo można było rozszerzyć ten temat, (jak faceci widzą ten dzień), a tak jest tak samo bezbarwny jak panowie. Coś Kate ostatnio zbrzydła.

Zgaszam się z autorem. Ten film to totalna klapa

nie zgadzam się, mnie się film bardzo podobał, a co relacji między dwóma bohaterkami... wiem coś o tym, sama mam najlepszą przyjaciółkę i nie zawsze jest łatwo, ale w końcu zawsze się godzimy:)