Mamy dwie kobietki, najlepsze przyjaciółki od ponad 20-tu lat, żyjące w swoim idealnym i beztroskim świecie, nieznające żadnych problemów, do czasu gdy okaże się, że ich śluby mają odbyć się tego samego dnia, w tym samym wymarzonym już od dzieciństwa miejscu. Zaczynają się "ślubne wojny" toczone przez obie panie.
No właśnie, czy to nie jest głupie? W normalnym życiu dwie najlepsze przyjaciółki poszłyby na kompromis, aby bezkonfliktowo wyjść z tego problemu, szczególnie gdy ceną jest dzień ślubu, który dla obu jest celem dotychczasowego życia. Niestety nie można było zrezygnować ze wspomnianego konfliktu, ponieważ to on stanowił istotę fabuły tego filmu. A przed tym momentem film był całkowicie do zniesienia.
Niestety wyszła z tego nieśmieszna, stereotypowa komedia romantyczna z happy endem, której głównym przekazem jest to, że przyjaźń przetrwa wszystkie złe chwile, a dzień ślubu nie jest wart poświęcenia jej, szczególnie gdy jest wiadome, że nie będzie to ten idealny dzień, jaki znamy z prawdziwego życia (czy ktoś był kiedyś na ślubie, na którym doszło do większej wpadki, niż zapomnienia słów przysięgi podczas ceremonii zaślubin?)
3/10