To miał byc bardzo ważny film, nie tylko dla nas Ślązaków, ale równiaż dla całej Polski związanej jeszcze emocjonalnie z "dziewiczą" Solidarnością. Mierny i nudny, technicznie mdły. Będę go jednakże oglądał, gdyż wszystko wskazuje na to, że pozostanie jedynym filmem fabularnym dotyczącym wydarzeń w Kopalniach na poczatku stanu wojennego.
I jeszcze jedno. Kazimierz Kutz zaangażował do tworzenia efektów specjalnych firmę pirotechniczną, której właścicielem jest jeden z funkcjonariuszy oddziału ZOMO pacyfikującego kopalnie Wujek(przypuszczam nieświadomie). Ten sam smutny milicjant (imie i nazwisko znane autorowi) w trakcie procesu stwierdził:"...użycie broni było słuszne...".
Zazwyczaj mordercy powracają na miejsca swych zbrodni.