Nie pierwszy rozczarowujący horror Cravena z wczesnych lat jego kariery reżyserskiej. Filmowi ewidentnie brak wyraźnego kształtu i przewodzącego pomysłu. O ile przez pierwszą połowę (albo i trochę dłużej) jest całkiem tajemniczo, bo nie wiemy kim jest morderca, to później niestety, ale zbyt wcześnie jesteśmy w stanie odgadnąć postać mordercy... która to swoją drogą jest bardzo naiwna i naciągana, wygląda jakby na siłę była wpleciona do filmu. Same sceny morderstw przeważnie nie robią żadnego wrażenia - brak w nich scen gore i pomysłowości. Klimat i atmosfera grozy momentami tworzą niezły nastrój, ale to za mało kiedy scenariusz jest tragiczny i wygląda na zerżnięty z innych filmów. Przez małą ciekawą fabułę i tandetny scenariusz film zaczyna nudzić i jego oglądanie dłuży się. Całość ratuje nieco zakończenie... aż do ostatniej sceny, która jest śmiechem na sali. Moja ocena: 3/10.