Podziwiam ją niesamowicie po tym filmie. na pewno nie było to dla niej łatwe. te wszystkie sceny,
które działy się w czasie snu Lucy. świetnie to odegrała. dla niej warto obejrzeć ten film. nie
pokazywała przesadnie emocji, ale tego przecież wymagała rola. a jej reakcja na samym końcu
filmu też nieźle zagrana. ogólnie postać jaką wykreowała w tym filmie jest świetna, nie wyobrażam
sobie nikogo innego w tej roli.
Emily jest świetną aktorką, to fakt.
Co do scen z tymi geriawitami w łóżku..oglądałam je z obrzydzeniem na twarzy. Współczuję ludziom, którzy muszą się dawać obmacywać (nie mówię tu tylko o starcach) przez obce osoby, dla roli oczywiście. Chwilami miałam nadzieję,że może użyli jakiejś metody nakładania się scen czy tam obrazów by zmajstrować te sceny łóżkowe, ale się pewnie łudziłam.
Film sam w sobie był cóż, specyficzny. Ale te geriawity napalone? brrr
Fakt, było to obrzydzające, ale przy tym świetnie pomyślane, zagrane i wyreżyserowane. Powiedziałbym nawet, że von Trier pewnie zazdrościłby tych scen, tak nienachalnie skandalicznych.
Ale za tym obrzydzeniem coś idzie, w moim odczuciu. Trafiła do mnie ta reinterpetacja baśni
Ja obejrzałam go tylko ze względu na Emily. Piękna i utalentowana młoda aktorka. Ale cholera już wolę swoją robotę niż aktorstwo,nigdy nie wiesz kto Cię dotknie :). Film sam w sobie tak jak już pisałam, specyficzny ale świetnie wymyślony
Czy faktycznie utalentowana? Przecież ta rola była zupełnie nie wymagająca. Żadnej mimiki twarzy, żadnych dramatycznych scen, w których trzeba by było zagrać emocje. Ona na tym filmie tylko chodzi z budynku do budynku i czasem mówi coś w rodzaju "Ok, rozumiem". A w scenach łózkowych biernie leżała.
Gdzie tu aktorstwo???