Długo czekałem na ten film po obiecujących zapowiedziach spodziewałem się na prawdę genialnego przełomowego dzieła sztuki. Zbierałem się długo żeby napisac kilka zdań o tym filmie ale moje mieszane uczucia musiały się ustabilizować. Sleeping Beauty na pewno nie jest filmem łatwym w odbiorze jednak w moim odczuciu przez ten uśpiony, ambitnie wykreowany klimat film staje się bardzo płytki. Wszystkie metafory, psychologiczne analizy głównej bohaterki są zrobione jakby na siłę, nie przemawia to do mnie. Lucy jest bezradną, naiwną wręcz infantylną dziewczyną, która ma ogromne problemy z dopasowaniem się do otaczającej jej rzeczywistości. Niektóre sceny w ogóle nie mają żadnego sensu i są nie potrzebne. Rozumiem, że miał być to taki zabieg artystyczny żeby ukazać problemy psychiczne "Śpiącej królewny" ale jako całokształt prezentuję się to słabo i bez wyrazu. Oglądając obrazy w Sleeping Beauty miałem wrażenie jakbym oglądał ocenzurowaną wersję Salo 120 Days of Sodom. Czy już nie ma ambitniejszych form przekazu niż ukazanie perwersji brodatych arystokratów w podeszłym wieku, którzy zblazowani szukają spełnienia swoich chorych fantazji. Jednak rozumiem reżysera chciał żeby było kontrowersyjnie i do bólu niesmacznie- jedyna okazja żeby zaistnieć w przeciętnym i nudnym showbiznesie. Film niestety w połowie zaczyna nużyć swoim powolnym tempem i niewiarygodnością poczynań głównej bohaterki. Ten film nie urzeka fabułą, grą aktorską ale delikatnymi zdjęciami, dzwiękiem i unikalnym klimatem. Prosta historia o życiu, człowieku i jego naturze nasycona lekką pornografią. Jeszcze na zakończenie kilka słów o Emily Browning. Pomijając już fakt, że aktorsko jest tragiczna a w każdej scenie ma taką samą minę, a ikry i talentu można u niej ze świecą szukać. Jestem w szoku, że tak mloda i delikatna aktorka podjęła się zagrania roli w takim filmie. Z niesmakiem patrzyłem na upokorzenia jakie musiała przechodzić w zagraniu tych scen, obmacywanie przez wiekowych starców nie było miłym przeżyciem. Zapewne jak i dla mnie oglądającego te sceny, jak i dla tak młodej aktorki. Zbeszcześcić swoje ciało w imię czego ? Tandetnej formy przerysowanego artyzmu. Bo własnie taki jest ten film przerost formy nad treścią...