Ja też filmu nie za bardzo ogarniam, ale na Twoje pytania CI odpowiem:
1) W pewnym momencie jest scena kiedy Lucy mówi do tego - przyjaciela? - "nie martw się, sfinansuje Ci odwyk", stąd domniemania o jakimś nałogu.
2) Tak była prostytutką i jednemu klientowi zaproponowała loda, a Klarze zaprzeczyła, jakoby jej wagina była świątynią (no chyba że świątynie rozumieć jako miejsce gdzie się zbiera dużo ludzi)
3) Płaciła czynsz, tylko pewnie nie zawsze na czas, a ten - cytuje - "chu jek" pewnie się domyślał, że współlokatorka dawała tyłka za pieniądze i postanowił jak najbardziej się jej naprzykrzać, miezy innymi będąc "chuj kiem" i wypominać jej każde małe spóźnienie z zapłatą czynszu (wyobrażasz sobie jakie musi być zdanie o studencie mieszkającym z dzi wką na szanującej się uczelni? Po za tym te uwagi ze strony "kolegów"?)

Jest dużo momentów w tym filmie jakby reżyserka mówiła:
- Haha ja wiem, ale wam nie powiem xD
Na przykład:
- o co chodzi z tym przyjacielem?
- czemu ten ziomek jest taki dziwny i na co umiera?
- o co chodzi z tym kumplem na pogrzebie i z tym pytaniem "wyjdziesz za mnie?"
- o co chodzi z ostatnią sceną? (ja wiem że to musiało być szokujące obudzić się obok trupa, ale przecież jej całe życie było szokujące i podchodziła do niego z kompletnym brakiem uczuć, w ogóle jej zwisały zasady moralne, etyka, sposób na życie i tak jakby całe to jej życie leciało sobie koło niej, tylko na serio traktowała tego typa - jej przyjaciela. Dlatego - czemu tak się nagle przeraziła? To był jakiś jej punkt kulminacyjny? Po prostu coś pękło, czy co?)
Ogólnie oglądając ten film miałem wrażenie jakby reżyserka kazała mi się domyślić czegoś czego nie się domyślić. Tak jakby dała za mało faktów na podstawie których można by było wysnuć jakieś wnioski i dlatego ten film jest troche marny, dlatego w Cannes zatopił się w morzu innych filmów bo po prostu jury poczuło się pewnie w ten sam sposób....

(no chyba że świątynie rozumieć jako miejsce gdzie się zbiera dużo ludzi) - jeden z najbardziej błyskotliwych tekstów jakie czytałem na fw. Brawo!

no czasami mi się uda ;P

Moim zdaniem dziewczyna działa całkowicie auto-destrukcyjnie. Ciało traktuje jak przedmiot, tyle że nie robi tego dla pieniędzy (scena z paleniem banknotu) - chce się po prostu zniszczyć. Boi się że zostanie sama (stąd to pytanie "czy wyjdziesz za mnie?") Z drugiej jednak strony śmierć ją przeraża - trup w łóżku to dla niej zbyt wiele. Nie wiem, ja to tak widzę. Film obejrzałam wczoraj, dałam cztery gwiazdki, dziś zmieniłam na dziewięć. Tak naprawdę nie wiem jak go ocenić - na pewno nie pozostawia obojętnym.

Nie wiem, mnie jakoś ten film nie przekonał. Wiem że nie jest zły, ale mnie nie przekonuje, dlatego ocena powyżej 5 z mojej strony.

taaak ,oglądając ten film miałem nieodparte wrażenie że chcą za wszelką cenę naśladować filmy Bergmana , no i prawie się udało ale tylko PRAWIE .