Lecz sytuacja wymyślona (chyba nazbyt wymyślona!) przez scenarzystę - wydaje się wyjątkowo mało prawdopodobna. Oto w dwóch sąsiednich domkach mieszkają dwa małżeństwa w zbliżonym wieku. Panowie są kolegami od dawna pracującymi razem, panie wykonują różne zawody, ale też szczerze zaprzyjaźnione, nawet bardzo szczerze. Dwaj synowie jednej pary - już nie dzieci - bardzo lubią spędzać czas z dwoma córkami drugiej pary. Po namyśle stwierdzam, iż "skrzyżowanie się" każdego z dwóch z panów z żoną kolegi było tutaj nieuchronne. Ale czy życiowo prawdziwe?
To może nie jest taka bujda na resorach jak w pewnym krajowym sitcomie, w którym dwie rodziny noszą jakże przyziemne i niecniemówiące nazwiska "Monteccy" i "Kapuleccy" . . . Ale kawałek prawdziwego życia to to chyba też nie jest.