Rasistowska komedia, na którą pozwolił sobie sympatyczny Ice Cube, który, jak widzę, dorobił się już własnej wytwórni filmowej. Zero białasów (z wyjątkiem prawnika w sądzie). A gdzież jest poprawność polityczna, której tak bardzo pilnują Amerykanie? Gdyby biali zrobili taki film bez udziału czarnych, byliby surowo napiętnowani. Komedia jest komedią do czasu wkroczenia pary bohaterów do kościoła w celu zrabowania pieniędzy. Później moralizatorstwo zabija humor i robi się drętwo. (3/10)