Tego filmu prawie nikt nie zobaczy w Polsce, mimo że ma dystrybutora. Ten jednak wprowadził zaledwie kilka kopii do multipleksów, które mając ciekawsze pozycje zrobiło z filmu zapchaj dziurę dając go w godzinach, kiedy nikt normalny nie ogląda filmu.
Nie jest to może najlepszy film świata, lecz wcale też nie najgorszy. Fabuła jest dość prosta, ale postaci ciekawe. Spodobała mi się Isla Fisher jako Luvlee, Matthew Goode w końcu wygląda inaczej (i całkiem dobrze!) jako Gary, no i Jeff Daniels w jednej ze swoich najlepszych ról ostatnich lat. Mały, niewyróżniający się niczym filmik, ale ja nie żałuję, że go zobaczyłem.