PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31581}

Świadek oskarżenia

Witness for the Prosecution
8,2 18 699
ocen
8,2 10 1 18699
8,0 21
ocen krytyków
Świadek oskarżenia
powrót do forum filmu Świadek oskarżenia

Uwielbiam ten film... Jeden z najlepszych kryminałów w historii!! Zupełnie jakby zrobił go Hitchcock... Bez wahania dałem ocenę 10/10 i dziwię się, że film jest tak mało popularny... To klasa sama w sobie...

Albertino

Odszczekuję absolutnie. Nie wiem, co ja w tym filmie widziałem ponad trzy lata temu, ale dziś, gdy obejrzałem go znów fragmentami okazało się, że to nudny sądowy kryminał z dość naiwnym zwrotem akcji. Z dzisiejszej perspektywy jest to raczej jeden z tych słabszych filmów Billy'ego Wildera, który próby czasu (w odróżnieniu od "Podwójnego ubezpieczenia" czy "Bulwaru Zachodzącego Słońca") nie wytrzymał. Swoją drogą ciekawe, jak z biegiem czasu może się zmienić pogląd na dany film.

Albertino

Chyba się za dużo Coenów naoglądałeś

ocenił(a) film na 10
Albertino

Albertino,to raczej ty nie wytrzymales proby czasu.Tak by wynikalo z twoich postow,bo przez trzy lata film nie moze stracic na wartosci w takim sensie jak ty piszesz.Ty zmieniles zdanie,ale to zaden dowod,ze film sie zestarzal.Ale zgodze sie,ze czasami film ogladany po raz ktorys z kolei,moze sie juz nie wydawac tak dobry jak poczatkowo (chociaz i bywa odwrotnie).

W kazdym razie,ja obejrzalem go po raz pierwszy i daje 10/10

fornal

Ależ ja absolutnie piszę tylko i wyłącznie to jakie jest moje zdanie i uważam, że jedynie z mojej perspektywy się zestarzał. Np. taki "Bulwar..." jest do dziś aktualny, świeży, a "Świadka..." ogląda się tak trochę z przymrużeniem oka i świadomością, że ma te 50 lat. Przynajmniej takie moje zdanie.

ocenił(a) film na 6
Albertino

Zgadzam się. "Świadek..." to najgorszy film Wildera jaki widziałem, zarazem najbardziej hollywoodzki (z definicją tego co najgorsze), mimo wszystko - próbę czasu wytrzymał, wciąż to lepsze kino od takiego "Czasu zabijania", "Precedensowej sprawy", "Adwokata diabła", czy nawet "Lęku pierwotnego". Do "12 gniewnych ludzi" jednak wiele brakuje, podobnie jak do takiego "Bulwaru...", "Pół żartem, pół serio", "Garsoniery", "Podwójnego ubezpieczenia", czy choćby też na swój sposób naiwnego - "Straconego weekendu". Ale Wilder to znakomity reżyser, tak czy siak.

Uzi

Nie rozumiem skąd taka negatywna ocena tego filmu. Przecież posiada on świetną fabułę z niebanalnymi zwrotami akcji (a tego cholernie brakuje w dzisiejszym kinie), gęsta atmosferę, świetną grę aktorską, pełnokrwiste dialogi, słowne batalie obrona-oskarżenie etc. Czego chcieć więcej? Ja stawiam go na równi z takimi perełkami sądowymi jak Zabić drozda, 12 gniewnych ludzi czy Anatomia Morderstwa. Dzisiaj brakuje takich filmów. A dla mnie osobiście jego ostatnie 15-20 minut była znacznie bardziej zaskakujące niż przereklamowany zwrot akcji w filmie "Podejrzani" - wystarczyło wybrać tego, który najmniej pasował do opisu Soze i już wiedziałem kto jest odpowiedzialny za masakrę na statku.

ocenił(a) film na 8
Baphomet

Mnie też się "Świadek oskarżenia" bardzo podobał. Naturalne aktorstwo, szczególnie Charles Laughton świetnie portretuje swoją postać, dobrze poprowadzona narracja, wiarygodnie brzmiące dialogi. Natomiast nie zgodzę się co do "Zabić drozda", który to film mocno mnie rozczarował. Dramatu sądowego to tam właściwie tyle, co kot napłakał i zero napięcia, bo od pojawienia się córki farmera z miejsca można się domyślić finału. Większą część filmu zajmują sprawy trojga dzieciaków, które denerwowały mnie niepomiernie swoją sztuczną grą i przemądrzałymi komentarzami. Miejscami naiwniutkie to było bardzo i mocno życzeniowe.

ocenił(a) film na 7
Albertino

Uf. Bo już chciałam Ci pisać o Hitchcocku, jak on wspaniale reżyserował. Ta historia jest strasznie prosta. Przeczytałam prawie wszystkie książki Christie i naprawdę mogli się oprzeć na innej niż jakimś opowiadaniu, które chyba nie bardzo jej wyszło. SPOILER


Kiedy zauważyło się, co powiedział adwokat Cristine ( że jako żona po prostu jest niewiarygodna) to potem było z górki. Nagle pojawia się kobieta z listami. No proszę bardzo cóż za zbieg okoliczności. A od początku było wiadomo, że Cristine była aktorką. Co prawda nie spodziewałam się, że jej mąż liczył na nią i wiedział, że coś wymyśli. Dosyć słaba fabuła, ale dzięki atmosferze i śmiesznym momentom film mi się podobał.

ocenił(a) film na 8
Albertino

Jestem świeżo po seansie i zgadzam się z Albertino. Jest to wielki film w historii kina ale dziś już trochę trąci myszką. Ratuje go scena końcowa. Bardziej próbę czasu przetrzymało jednak, wg mnie, "Dwunastu gniewnych ludzi".

ocenił(a) film na 9
jacekg9

Również jestem nieco rozczarowany, po wielkim Wilderze, wielkiej obsadzie i takiej fabule spodziewałem się więcej. Nie dziwi fakt, że film nie dostał ani jednego Oscara z 6 nominacji, nie dziwi też brak nomki za scenariusz. (Dziwi za to brak nomki dla Dietrich) Ale to zakończenie wiele wynagrodziło. Wiedziałem wcześniej, że będzie jakieś zaskoczenie, więc kombinowałem jak bezręki i bezzębny przy staniku starając się je przewidzieć, ale nie udało mi się... Dodaję za to gwiazdkę do oceny. Oprócz tego brawa dla aktorów - zwłaszcza oczywiście Laughtona i Dietrich. Reżyseria natomiast, nie licząc zakończenia i kilku innych scen, nie powala - ot, porządna robota, tyle. Do tego faktycznie mocno naśladująca styl narracji Hitchcocka, całkiem udanie moim zdaniem (choć oznacza to też, że film był anachroniczny z formalnego punktu widzenia już w momencie premiery). Ogólnie na pewno godny polecenia, ale nie spodziewać się arcydzieła.

Natomiast "Dwunastu gniewnych ludzi" to inna klasa - nie tylko największe arcydzieło w historii gatunku, ale w ogóle jeden z najwspanialszych filmów w historii kina. I nie zestarzał się ani o dzień.

Sqrchybyk

Ja oglądałem "Świadka..." kilka razy w dzieciństwie i zawsze byłem zachwycony. Nie wiem, czy zrobiłby na mnie podobne wrażenie dzisiaj (nie widziałem tego filmu pewnie od czasu podstawówki), niemniej kiedy pewnego pięknego dnia obejrzałem po raz pierwszy w życiu "Dwunastu gniewnych ludzi" - to właśnie ten film mnie rozczarował. :P Trochę się jednak zestarzał - dzisiaj filmy o zamkniętych w niewielkiej przestrzeni ludziach to już nie jakiś straszny ewenement, więc można sobie "ludzi" porównać z późniejszymi dokonaniami niektórych reżyserów i film Lumeta niekoniecznie wypada w takim porównaniu dobrze. Poza tym dylematy moralne z tego filmu też już troszkę trącą myszką. :P No, ale oczywiście trzeba i mimo wszystko warto. :P

ocenił(a) film na 9
Davus

Film Lumeta bynajmniej pierwszym tego rodzaju filmem nie był - 13 lat przed nim Hitchcock zrobił przecież "Łódź ratunkową" (też świetne), a i wcześniej pewnie jakieś inne były. Daj jakieś przykłady tych filmów, przy których "film Lumeta niekoniecznie wypada dobrze", bo mnie nic nie przychodzi do głowy ;-) Pamiętam za to, że po pierwszym obejrzeniu "Dwunastu..." pół nocy nie mogłem spać. A przy scenie w której Fonda wyciąga nóż i wbija go w stół mało spodni nie zbeszcześciłem z zachwytu ;-)

ocenił(a) film na 10
Davus

mnie świadek bardzo się podobał, 12 gniewnych też. nie zgadzam się, że dylematy moralne trącą myszką, wg mnie dalej są aktualne. świetne filmy.

ocenił(a) film na 7
Sqrchybyk

Mam tylko jedną uwagę, nie zgodzę się, że ten film naśladuje styl narracji Hitchcocka, moim zdaniem jest wręcz antyhitchcockowski. Hitchcock napięcie budował poprzez to, że widz zawsze wiedział wiecej niż główny bohater, dzięki czemu banalna nawet scena generowała większy suspens - miał na tym punkcie prawdziwą obsesję. Czyli robił to zupełnie inaczej niż Christie, opowiadania której "Świadek Oskarżenia" jest ekranizacją. W rozmowie z Truffaut'em przyznał wprawdzie, że docenia znaczenie tzw. twistu na zakończenie, ale sam nie ma w zwyczaju podporządkowywać mu całej historii. Tak jak tu to zrobiono.
Natomiast pełna zgoda w innej kwestii - to nie ta klasa co "12 Gniewnych Ludzi". Polecam jeszcze "Wyrok w Norymberdze" (bajeczna obsada) i "Anatomię Morderstwa" (tu też jest nieźle - obrońca to Jimmy Stewart, a oskarżyciel to George C.Scott). To ta sama półka co film Lumeta. Swoją drogą, pisząc o filmach z zamkniętą grupą ludzi, Davus mógłby podać przykłady owych dokonań przy których to "12 Angry Men" wygląda blado, bo chyba coś przegapiłem...

ocenił(a) film na 9
tomactro

Hmm, ciekawe spostrzeżenie i muszę przyznać rację. Ową rozmowę (czy raczej wywiad-rzekę) czytałem oczywiście, bo fanowi Hitcha nie wypada jej nie znać, ale jakoś o tym zapomniałem. Oba polecane filmy widziałem już i potwierdzam ich wysoką klasę. Od siebie polecę "Werdykt" - film mniej znany i w sumie trochę słabszy niż wymienione, no ale Lumet za kamerą i Paul Newman przed kamerą, więc grzech nie obejrzeć. Pozdrawiam

ocenił(a) film na 7
Sqrchybyk

"Werdyktu" nie widziałem, acz od dawna mam go na uwadze, bo obaj wymienieni przez Ciebie panowie należą do moich ulubieńców. Słyszałem jeszcze sporo ciepłych słów o obrazie "Morderstwo Pierwszego Stopnia" z Baconem, Slaterem i Oldmanem, ale tu też nie miałem okazji... Mam natomiast słabość do "Lęku Pierwotnego", bo Norton faktycznie rewelacyjnie tam zadebiutował.
Przywoływanie Hitcha jak na zawołanie to częsty błąd. Pisanie o takich filmach jak "Podejrzani" Singera czy "Gra" Finchera, że Hitchcock byłby z nich dumny (często czytam tego typu komentarze) to spore nadużycie, bo mimo, że zostawiają po seansie z otwartą szczęką (jak najlepsze dzieła mistrza), to w sposobie narracji są one zaprzeczeniem tego, co robił Hitch...
Pozdrawiam również

ocenił(a) film na 8
tomactro

Scenariusz jest na bardzo wysokim poziomie. Niestety aktorstwo to tutaj tylko państwo Vole, którzy zagrali kapitalnie. Zupełnie nie czuję tych sztucznych humorystycznych wstawek (sir Wilfried, pielęgniarka), którzy położyli film. W niektórych momentach zupełnie tracił klimat, jak choćby

SPOJLER

moment, gdy sir Wilfried wydziera się na pielegniarkę, a ta odpala my cygaro. Mam wrażenie, że to jakies przedstawienie wczesnoszkolne. Poziom aktorstwa wręcz żenuje... a jak to jeszcze postawimy z kapitalnymi rolami Leonarda i Christine, to wręcz wychodzi i śmieszno i straszno.

Sam film ogląda się bardzo przyjemnie. Zaskoczyły mnie zwroty akcji. 8/10.

ocenił(a) film na 8
gen_leihy

"Zupełnie nie czuję tych sztucznych humorystycznych wstawek (sir Wilfried, pielęgniarka), którzy położyli film. " - tak przez to film trąci trochę myszką, reżyser chciał jakby rozśmieszać ludzi co jakiś czas, jednak jak widać humor szybciej się starzeje niż same błyskotliwe dialogi jak to było w pięknym filmie "12 gniewnych ludzi".

Ta wstawki humorystyczne przypominają mi taki na siłę trik filmowy, jaki jest stosowany np. w "Gwiezdnych wojnach", zawsze jest jedna postać która ma rozśmieszać widza. Denerwuje mnie taka sztampa.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones