... "Blair Witch UFO" - zdecydowanie nie polecam, nuda, taniość, brak logiki, brak efektów, brak samego ufa, brak wszystkiego... Ciągle zamiast tego, tylko zakłócenia typowe dla analogowego wideo, krzyki, wrzaski, i niedopowiedzenia. Zakończenie powala, lub raczej dobija i widza i twórców tego "dzieła".
Co ja paczę? Budżet prawie 3 mln USD???
Powstał widzę podręcznik "Jak w 80 minut zmarnować 2,8 mln dolarów".
To już bym wolał żeby nic nie kręcili i pojechali sobie za tę kwotę do Vegas i przebawili się za nią, przepili i przećpali!
P.S.
Jeśli jednak się komuś ten "film" podobał i jest nim zachwycony, to odejdź w pokoju i bądź zdrów, bo zapewne jesteś też fanem wspomnianych sławnych zakłóceń wiedźmy z Blair.
3 mln to dla twórcy kina niezależnego sporo kasy, a w przypadku filmu stylizowanego na nagranie ze starego VHS-a obróbka techniczna jest droga. Tutaj reżyser spisał się świetnie i efekt jego pracy, faktycznie, jest wiarygodny. W wywiadach opowiedział, ile pracy kosztowały go postprodukcja, montaż i dobranie odpowiednich efektów. Ale można też napisać "co ja paczę", mieć wyje*ane i uważać się za mądrego, nie mając pojęcia o niczym.
Do uzyskania idealnych efektów VHS, to się bierze VHS, a nie pakuje kasę w miliony w efekty cyfrowe!
Twoje argumenty nawet wyglądają sensownie, ale zupełnie nie przemawiają do mnie - dalej marnowanie pieniędzy na strasznie kiepski film!
A tekstami : " Ale można też napisać "co ja paczę", mieć wyje*ane i uważać się za mądrego, nie mając pojęcia o niczym. " to możesz imponić takiemu artyście jak Tommy Wiseau, bo on skecił lepsze dzieło za dwukrotność tej kwoty.
Blair Witch Project to genialny film, ktoś kto nie łapie jego fenomenu to zazwyczaj gimbus lub przypadkowy widz, ale na pewno nie miłośnik kina grozy, widzę, obserwuję swoją grupę. Ludzie, którzy zjedli zęby na horrorach doceniają BWP, ja pamiętam jak oglądałam go 1 raz w kinie, to było wielkie WOW, chwilę potem drugie WOW- The Ring. Pozdrawiam.
Aha...
Genialny, ale "tylko" na 6, czyli niezły, choć niby "genialny" i jak ktoś myśli inaczej, to tłumok, tuman, czyli gimb i się nie zna. I tyle... Dzięki wielkie, że zostawiłaś mi furtkę między gimbem, a tym co się nie zna na filmach, bo mogę sobie wybrać to drugie jako mniejsze zło :|
Sam ów film widziałem przysłowiowe >sto lat temu< i wiedziałem, co to za "dzieło", bo czytałem o tym w necie zanim ono powstało, czy może pojawiło się w sieci i w kinach, czyli ogólnie w dystrybucji. Byłem wtedy na którymś tam roku studiów, nie pamiętam już dokładnie, a liczyć mi się nie chce, lecz pamiętam jak pojawiały się pierwsze opisy: co, kto i jak robił, w jakich okolicznościach, gdzie i dlaczego. Podzielam zdanie mające już z 19 lat, że film został sztucznie wypromowany na fali niepokoju i nienaturalnego podsycania wrzawy wokół niego. Sam film jest bardzo płytki, prosty i tani. Gdyby nie zadęcie, z jakim go wprowadzano, pewnie miałby lepszy odbiór i co za tym idzie przychylniejsze oceny. A tak jest jak jest...
Aby nie wyjść na hipokrytę nie napiszę już kim trzeba być, aby podniecać się nim, zachwycać i później napadać tych, którzy nie podzielają wyżej wymienionych uniesień, racząc ich niewybrednymi przytykami.
Racz się tego domyślić sama...
Cześć.
P.S.
"The Ring" - to zupełnie inna para kaloszy, to już jest porządne (w jakimś tam stopniu) kino grozy i zupełnie inny pułap. Nie wiem tylko jaki ring miałaś na myśli: amerykańską kalkę czy japoński oryginał?
nikogo nie napadam, po prostu ten film był czymś nowym, pomysł tani ale jaki ciekawy, oryginalny, każdy pamięta ten film. Jego istotą jest pozostawienie 90% wyobrażeniom odbiorcy i to w nim jest super. nie ma miliona jump scareów, a napięcie jest cały czas, plus ciekawość- o co tak naprawdę chodzi. Jeśli chodzi o promocję to też zadziałali oryginalnie i bardzo dobrze, coś innego.