Film dość nierówny, trudno go zakwalifikować do filmu familijnego, a tym bardziej komedii (sęk w tym, że jest mało zabawny). Zamysł był całkiem ciekawy, ale całość na kolana nie powala. Osobiście szybko znużyły mnie szczenięce wybryki dwóch cztenastolatek, które przeskakują przez hydranty i bawią się w podchody z bubkowatym kompozytorem w średnim wieku. Oczywiście na dziecięcych fascynacjach i wygłupach sie nie kończy, w tle malują się również problemy wychowawcze na froncie rodzice-dzieci.
Ogółem wyszło nawet sympatyczne filmidło z zadatkami na więcej. Duże nadzieje pokładałam w Sellersie, jednak rola zadufanego w sobie i podszytego tchórzem amanta (mówiącego z irytującym akcentem), jest jak dla mnie mało udana i co gorsza - całkowicie nieśmieszna.
Można obejrzec, jednak film w pamięć nie zapada.