Mam ten film na przegranej kasecie z Mirosławem Uttą. Już sam opening mnie urzekł, a o klimacie nie wspominając. "Świat oszalał" należy do jednego z moich ulubionych gatunków filmowych, dlatego mi się zajebiście oglądało, chociaż bywały irytujące elementy. Np. mocno dziwna postać Ethana. Czy tych pedałków w białych wdziankach. Niektóre zachowania ludzi nieuzasadnione np. dlaczego Ethan na końcu chce się spalić i dlaczego rewolwerowiec się podpala? Trochę drażnił też brak jakichś krwawszych momentach, jak w innych filmach tego typu. Na plus klimat, dobra muzyczka, kilka ciekawych postaci, odpowiednie tempo i lokalizacje. Oceniam na 5/10.
Ethan mówi, że ofiara całopalenia ma moc oczyszczającą, wierzył, że dzięki temu zmyje swoje grzechy i trafi do nieba, w które wierzył. Swoje nawywijał, o czym mówił George, bo wywijał razem z nim :) Ethan z tym skończył, a George nie. Dlatego też w kółko klepał Georgowi o odkupieniu jakiego może dokonać w Lost Wells itd. Ci od Dereka to zwykła sekta, zgraja z wypranymi mózgami. Derek nauczał ich z książki Charlesa Mansona więc tu się jakby pytania kończą. A w takich czasach, w jakich przyszło żyć tym ludziom to nie ciężko było znaleźć Derekowi ludzi podatnych na jego wpływ.