Film taki słaby, jak niektórzy piszą na pewno nie jest,ale po Kędzierzawskiej spodziewałem się czegoś o wiele lepszego - ani to dobre kino sportowe,ani dramat,ani film o miłości - takie nijakie filmidło bez wyrazu.Postacie takie "papierowe",bez wyrazu no i nierealny wątek z głównym bohaterem,który jest najlepszym zawodnikiem klubu ligowego do tego zdobywa jakieś indywidualne puchary a buja się po miasteczku starym rowerem i żyje w patologicznej kamienicy - no bez jaj,nie kupuje tego.Na plus - kilka ciekawszych scen,które można policzyć na palcach jednej ręki oraz dobre zdjęcia utrzymane w takich odcieniach brązu.