Poczułam się zmuszona wyjaśnić samej sobie dlaczego dałam temu filmowi zaledwie trójkę. Przecież uwielbiam oniryczne kino i literaturę, lubię wielogodzinne dysputy na temat natury ludzkiej egzystencji, świadomości etc. Jestem w temacie akademicko, więc czemu nie przypadło mi to do gustu? Po pierwsze, ten film jest nudny. Tak, jest nudny ponieważ składa się z ciągu swobodnych wykładów na temat różnych aspektów rzeczywistości, świadomości, percepcji... Początkowo zabiegi animacyjne mi się podobały, ale na jakimś etapie zaczęły mnie rozpraszać. Przeintelektualizowane monologi okraszone interesującą, acz męczącą oprawą graficzną - ktoś tu chciał zrobić sztukę na siłę. Najlepsze wytwory kultury są uniwersalne. Czerpiemy przyjemność z ich interpretacji. Nie potrzebuję dzieła, które się non stop autoanalizują, to męczące, nudne, puste... Jestem ogromnie zawiedziona, bo wierzyłam, że trafiłam na coś w moim rejestrze. Nie chodzi nawet o to, że nie nadążałam za kontekstem filozoficzno-metafizycznym, znam większość wymienionych nazwisk, nurtów, wiem o LD, różnych pomysłach na temat istoty duszy, doświadczenia życia, to nie nowość dla mnie.Jeżeli autor chce udowodnić swoją elokwencję powinien napisać esej, a nie robić film. Pfff...