"Życie jest muzyką" oczywiście dla muzyka - taki obraz przebija z tego dokumentu. W filmie brakło mi odbiorców muzyki, ich zdania, emocji, które odczuwają, poczucia, że rzeczywiście muzyka ich otacza i jest dla nich czymś ważnym. Ale w sumie sam autor przyznał, że jedynie musnął tematu, a co ważniejsze, nie zrozumiał miasta. Skupiając się na poszukiwaniu różnych stylów muzycznych myślę, że zagubił tezę, jaka zawarta jest w tytule filmu.
Co do samego tytułu filmu, chyba polski jest jednak bardziej trafny w świetle tego co napisałem, zaś angielski ni jak się ma do treści - no chyba, że ma to być jedynie pobożny postulat. Z drugiej jednak strony może teza o zbliżaniu ludzi, przez muzykę, znajduje uzasadnienie w tym filmie w sposób przewrotny - przecież oglądając film dochodzimy do wniosku, że tak odlegli kulturowo muzycy tureccy, są podobni do naszych. Bez cienia sarkazmu to piszę - z chęcią obejrzałbym taki film umiejscowiony we wspomnianym przez jednego z muzyków tureckich Iranie, Pekinie.
Ps.
Muzyka piękna. Dla mnie naj była przedostatnia wykonawczyni (z pokoju hotelowego)- prosiłbym o namiar na nią i piosenkę, którą śpiewała.