Zwłaszcza, że wcześniejsze westerny Petroniego były rewelacyjne. To ten z kolei to zwykły zbiór niepowiązanych ze sobą przygód, które przeżywa dwójka bohaterów. Wszystko w losowej kolejności. Gdyby poumieszczać ich przygody w innej kolejności, to film miałby ten sam sens (albo bardziej jego brak). Zbiór epizodów, albo nawet skeczy, które łączy jedynie dwójka bohaterów, bo to co się dzieje w następnej przygodzie nie jest w żaden sposób powiązane z poprzednią i następną. Przez to film wydaje się niepoważny i jednocześnie dość nudny. A szkoda. Same nazwiska jak Morricone, czy Gemma nie sprawią automatycznie, że film będzie super. Aczkolwiek robią swoje.