Czy macie wrażenie, ze strażniczka od dłuższego czasu miała w planach „przejąć” synka Olesi? Podsłuchiwała jej rozmowy, brała chłopca do swojego biura, pytała ja co jeśli Lesia nie dostanie Zwolnienia warunkowego. Być może „maczała” palce w tym aby dziewczyna nie dostała zwolnienia, w końcu była obserwatorka codziennego życia i mogła mieć wpływ na to co zrobi sad, podając nieprawdziwe informacje ze np Olesia nie sprawuje się dobrze? Co o tym myślicie?
Taka ciekawostka. Kobieta, która grała strażniczkę, sama prosiła o takie zakończenie filmu, w którym adoptuje chłopca. Początkowo zostało to odrzucone. Nakręcono jednak scenę końcową jako swoisty prezent dla kobiety. Miała otrzymać to na pendrive na święta :) Jednak młody montażysta dodał to przypadkiem do filmu, ekipa stwierdziła, że wyszło nawet fajnie i zostawiono takie zakończenie. Historie opowiedziane w filmie bazują na prawdziwych historiach więźniarek, ale w filmie mamy aktorki. Tylko sama strażniczka była postacią autentyczną. Grała siebie. A praca strażniczek właśnie tak wygląda, podgląda się życie więźniarek i ich dzieci, czyta listy, podsłuchuje rozmowy i przez to m.in. nawiązuje się z nim swoistą więź. Reżyser opowiadał to wszystko na spotkaniu po projekcji filmu na festiwalu Nowe Horyzonty. Wspominał też, że życie codzienne w takich więzieniach (tzn. w tych, które oni odwiedzili) raczej jest spokojne i monotonne. Nie ma tam dramatów, jakie często przedstawiają inne filmy w tej tematyce. Może powodem tego są m.in. przebywające tam dzieci. Łagodzą obyczaje? Co to zamiarów strażniczki, to raczej wątpię, aby knuła wspomniane intrygi.
Dziękuję za odpowiedź :) zazdroszczę seansu i spotkania z reżyserem. Mimo, że mieszkam we Wrocławiu nie mogłam wybrać się na seans stacjonarny, gdyż mam niemowlaka na pokładzie haha Na szczęście można niektróe filmy z Festiwalu obejrzeć online :) Oglądając film, miałam wrażenie, że mimo tego, iż strażniczka była osobą "wolną" w porównaniu do więźniarek, jakoś zazdrości im ich życia np. posiadania dzieci czy kochających mężów, gdyż sama była osobą samotną i miała dość bezbarwne życie. Film jest zdumiewający, oglądając go ma się wrażenie, że to dokument.
Moja interpretacja "zamiarów" strażniczki wynika z tego, iż nie mogę zrozumieć dlaczego Lesia nie dostała wcześniejszego zwolnienia. W filmie nie było pokazane co przyczyniło się do odmowy wcześniejszego zwolnienia Lesi. Dziewczyna chyba sprawowała się wzorowo. Być może to jakieś przeoczenie?
to prawda, że dziewczyna rzeczywiście nie powinna dostać tej odmowy. Reżyser powiedział, że generalnie chyba 80% tych kobiet otrzymuje zwolnienie warunkowe kiedy dziecko ma odejść po skończeniu 3 lat. Ale widocznie reżyser chciał też pokazać taki przypadek odmowy i stąd tak to sobie zaplanował. Może żeby było ciekawiej. Za rok polecam bardzo seanse i spotkania z twórcami na Festiwalu Nowe Horyzonty. Może się uda :) Trzymam kciuki :)