Przykro mi to pisać,ale jeden z moich ulubionych reżyserów tym razem delikatnie mówiąc nie popisał się.Może zbyt ostro oceniam ten film,ale to przecież dzieło Clinta,a wobec niego poprzeczka jest zawsze wysoko zawieszona.W skrócie pisząc - najpierw nudne dzieciństwo,póżnej niezbyt porywająca młodość,a wszystko wieńczy nudna wycieczka po Europie.Pisząc poł żartem,pół serio to dobrze,że ten arabus wsiadł do tego pociągu,bo się można było zanudzić.Do minusów dodajmy mnóstwo amerykańskiego patosu i słabiutkie dialogi,które kłują w uszy,naprawdę dawno nie słyszałem tak beznadziejnej paplaniny.Ci kolesie też jacyś tacy drewniani - ja wiem,że to naturszczykowie i miało być naturalnie,a było nudno i bez wyrazu.Na plus - kilka momentów podczas tego szkolenia,końcówka w pociągu i Judy Greer jako mamuśka(zawsze lubiłem popatrzeć na tą kobietę).Mam nadzieję,że to tylko jednorazowy spadek formy pana Eastwooda.
nudne dziecinstwo? niezbyt porywajaca mlodosc? widocznie takie mieli, co mial wymyslec? fakty to fakty. To wydarzylo sie naprawde kolezanko.
Kolego nie koleżanko.Zgadza się - fakty to fakty.Chodzi mi o to,że ta historia jest po prostu ukazana w nudny i niezbyt porywający widza sposób.Po kim,jak po kim,ale po starym dobrym Clincie to spodziewałem się czegoś dużo lepszego.
Zgadzam się z Tobą. 94 minuty, gdzie ok. 87 minut to ckliwa historyjka trzech amerykańskich żołnierzyków w Europie - praktycznie od urodzenia do wizyty w Paryżu. Całe clue historii (patrz opis dystrybutora) to scena zamknięta w dosłownie w 5 minutach filmu! Mam nadzieję, że to jednorazowa wpadka Clinta, bo cenię sobie jego filmy (mimo amerykańskiego sosu wylewającego się z każdego otworu), ale tego filmu nie polecę nikomu.