Oglądałem chyba tylko raz jako dzieciak. To robiło wrażenie. Najbardziej w pamięci zapadły mi: mandolina czy lutnia ze skorupy żółwia, podwodne wyjście w strojach płetwonurków (rekiny), no i atak krakena. A kiedy "nautilus" tonął razem z Nemo (to było po ataku krakena, postrzeleniu przez jakiś statek wojenny czy przy wciąganiu we wir jak w książce-to już nie pamiętam) to byłem autentycznie zdołowany.