Gdybym spotkał Russela po tym filmie na ulicy, to bym powiedział mu tak: Słuchaj jak Ci się nie chciało grać to mogłeś powiedzieć, że ci się nie chce i iść do domu leżeć, natchniony mówi tak napadłem na pociągi czy jakoś tak. Mógł już sobie darować leń role w westernie.
Russel wybiera raczej ambitne filmy i jego role także, zawsze mają jakiś wyraz. Oglądając ten film miałem wrażenie, że się zdrzemnął. Bale więcej do mnie przemówił swoją grą. Jednak za umiejętności aktorskie znacznie wyżej cenię Russela. Film też jak na western, trochę poniżej oczekiwań. Choć były i niezłe momenty.