Pokładałem w nim duże nadzieje, spodziewałem się gry aktorskiej na miarę "Gorączki", a tu Gérard Depardieu luźny gość, dopiero w końcówce pokazuje, że umie grać, a z kolei Daniel Auteuil to na początku był dobry, jednak później się już powtarzał. Nie przeczę było kilka świetnych scen. Narracja pokazująca życie prywatne obydwu bohaterów, był realistyczna, ale ja przez cały film kibicowałem Depardieu. A głownym bohaterem stał się Vrinks. Poza tym zakończenie słabe, mówie o ostatniej scenie "akcji". Brak rozmachu i efektownej strzelaniny na końcu jak w "Gorączce", która w 36 przypada w środku.
Średni film.