Zdecydowanie tak, ale to naprawde jedyna zaleta i tez nie wiem czy wystarczajaca by stracic kawalek zycia na taki szajs. Strasznie zawiodl mnie Josh Hartnett - chyba trzeba byc naprawde zdesperowanym by przyjac role polegajaca na udawaniu glupka latajacego ze wzwodem przez pol filmu. Glupi scenariusz, durna rola, beznadziejny film.
Nic dodać nic ująć. A dodam że dziewczyna na prawdę o ciekawej urodzie - i ma coś w sobie - reszta to bardzo przeciętne kino - szkoda czasu.
I tu się mylisz choć zarazem i masz rację - drugim wielkim plusem tego filmu jest jego klimat, a trzecim niewątpliwym plusem tego filmu jest fenomenalna gra aktorska Josha Hartnetta.
To, że miał jedną minę przez cały film - minę przymuła, który robi z siebie postać tragiczną, bo jakaś lafirynda go rzuciła.
To masz fajnie ciekawe jaką ty byś miał minę kiedy rzuciła by ciebie twoja dziewczyna którą kochasz.
No tak zapomniałem zapewne był byś uśmiechnięty od ucha do ucha.
Gościu jesteś ewenementem na klasę światową rzuca ciebie dziewczyna którą darzysz wielkim uczuciem i nie smucisz się wręcz jesteś radosny z tego powodu, promieniejesz i tryskasz radością.
Tak byłbym smutny. Mimo wszystko koleś nie potrafił zagrać tego. Słaby aktor z niego, a przynajmniej w tym filmie.
moim zdaniem jedynym plusem jest Josh Hartnett - i byłoby jeszcze lepiej, gdyby się w ogóle nie odzywał tylko siedział nago.