Czekać 10 lat na film o samurajach w amerykańskiej wersji z milionami dolarów w budżecie i się
doczekać latającej wiedźmy i innych stworów z krainy Oz. Niestety słaby film, muzyka
nieporuszająca, scenariusz do bani, jedynie krajobrazy spoko choć to i tak w dużym stopniu efekt
wirtuozów w studiu graficznym. Wytrwałem do końca ale drugi raz nie obejrzę, wolę Ostatniego
Samuraja odpalić ponownie. 47 Ronin zdecydowanie mu do pięt nie dorównuje.
Spoko. 47 roninów faktycznie nie dorasta do pięt Ostatniemu Samurajowi, ale widzę,że słabo znasz historię i mitologię Japonii.A w filmie właśnie był duży nacisk na ową mitologię...
To też zrozumiałe, że film ci się nie podobał. Chociaż interesujące stwierdzenie, kogoś kto czekał 10 lat na film o samurajach. Może źle cie zrozumiałem, ale odniosłem wrażenie, że tematyka jest dla ciebie ciekawa.
Ja trochę zawyżyłem ocenę. Normalnie dałbym 7 bo film mi się bardzo podobał. Nie było zbyt dużo walki, nawiązanie do mitologii, która jest dużo ciekawsza od mitologii chociażby judeo-chrześcijańskiej, całkiem znośne sceny walki, i chyba dość przyzwoicie ukazana kultura i tradycja Japonii.
8 dałem za zakończenie, spodziewałem się jednak amerykańskiego stylu i tego, że główny bohater przeżyje, a tu miłe zaskoczenie i wszyscy kaput :) Tak było w prawdziwej historii i dobrze, że to zostawiono. Bardzo luźne nawiązanie, ale o to przecież w kinie rozrywkowym chodzi, to nie dokument,
Drogi Kolego z takim budżetem co oni mieli to mogli jednak coś lepszego zrobić. Ja dałem 4 bo jednak interesuje się trochę Japonią i ze względu na to tylko 4. Ledwo co dotrwałem ze względu na język angielski który jest. 4 aktorów którzy nie znają japońskiego więc zróbmy film cały po ang. który psuje cały klimat. Dodajmy nadmiar jak dla mnie efektów specjalnych do tego płynność walki i akcji w filmie. Zakończenie jest dobre aczkolwiek wykonanie dla mnie jest mizerne jak na skale i lansowanie tego przedsięwzięcia.
Co z tego, że nawiązuje do historii czy mitologii japońskiej jak jest zrobiony po prostu nudno i tyle. Film nie musi do niczego nawiązywać ale jeśli jest zrobiony ciekawie to się dobrze ogląda. 47 Roninów nie jest dobrze zrobionym filmem więc do majstra mu troszkę brakuje.
Rzeczywiście Japońska historia jest dużo ciekawsza, u nas nie wyżynali sami siebie jak ostatni imbecyle :D
Japończycy to najgorsze, najbardziej krwawe skur.... żyjące na tej ziemi. (Nanking)
I tak im daleko do Pol Pota, Stalina czy Kim dzong Illa. Ale są wysoko(chociażby laboratorium 731).
To dziwne, ponieważ historia 47 roninów nie jest żadną "mitologią", tylko autentycznym wydarzeniem historycznym. Jeżeli się mylę i rzeczywiście powstała w Japonii jakaś legenda o roninach w której pojawiły się wiedźmy, smoki, demony to proszę wskazać jakiś link do strony.
Nie, no ja zrozumiałem go inaczej. Było nawiązanie do oficjalnego wydarzenia + nawiązanie do japońskiej mitologii.
Wersja fikcyjna istnieje tylko dlatego, że cenzura w 18 wiecznej Japonii nie pozwalała na tworzenie i granie sztuk opowiadających o prawdziwych wydarzeniach. Obecnie uczą w szkołach prawdziwej wersji ;)
Oczywiście, że była autentycznym wydarzeniem. Jeżeli kogoś interesuje historia 47 roninów to niech sobie obejrzy film "Upadek zamku Ako".
Tą historię ukazuje świetnie "47 samurai" z 1962.
"47 roninów" z 2013 to zwykły przeciętniak.
Ostatni samuraj też nie jest wcale taki dobry na tle najlepszych filmów o
samurajach nakręconych przez japończyków np:
Rashomon 1950, Seven Samurai 1954, Tron we krwi 1957, Straż przyboczna 1961,
Seppuku 1962, 47 Samurai 1962, Bunt 1967, Ran 1985, 13 assassins 2010 itp
Przeciętny blockbuster, marne kino samurajskie (nawet nie zasługuje na to miano, tylko obrażam ten wspaniały gatunek). Podobała mi się tylko strona wizualna i parę niezłych scen akcji, cała resztę pozostawię bez komentarza.
Myślę, że ten film najlepiej podsumowuje taka teza: Kino samurajskie dla ludzi którzy nie oglądają kina samurajskiego. Zauważyłem jak dotąd, że ten podoba się tylko tym którzy nie oglądają kina samurajskiego, albo kina azjatyckiego w ogóle.