Powiem tak. Pomysł świetny, ale wykonanie koszmarne. No uciąć jaja twórcom! Bo ten film jest doskonałym przykładem na to, jak równo spieprzyć tak dobry pomysł. No bo oczywiście najlepiej wpieprzyć głupie wstawki z bratem na sterydach, facetem który wygląda jak kobieta i masą innych idiotów. Osobiście uważam, że gdyby nie te idiotyczne teksty i nikomu nie potrzebne debilne wstawki dla matołów, którzy wychowują się w blokach i ich jedynym osiągnięciem życiowym jest ukończenie podstawówki, to ten film mógłby powalczyć o Oscara lub chociaż jedną z jakichś prestiżowych nagród. Gdyby to ode mnie zależało, to sam skróciłbym ten film co najmniej o połowę i zostawił tylko to co jest jego kwintesencją. Czyli wszystkie te sceny pozbawione "boskiego żigolo", "kobiety aka mężczyzny" oraz inteligentnych zwierząt. Gwarantuję wam, że gdy przestaniecie patrzyć na ten film przez pryzmat tej olimpiady kretynów, to ujrzycie w nim coś więcej i jedyną waszą reakcją będą myśli "kurcze! To jest naprawdę dobre! Jak można było to tak spartolić?"
A nie może do Ciebie dojść, że nie wszyscy myślą tak jak Ty? I nie wiesz kto co w nim ujrzy, więc nie próbuj wpływać na innych.
a kolorowe masy potrzebują głębi i powagi ? Co do poziomu humoru w tym filmie to może nie jest najwyższych lotów , ale jest parę udanych żartów np. jak tańczą przy samochodach i ten azjata mówi "hakara baraka tura buka which means, Look at those two shitheads"
a ja się z Tobą zgodzę :) kiedy ktoś opowiadał mi o tym filmie, wyobraziłam sobie delikatny, romantyczny film, o człowieku, który codziennie na nowo zdobywa serce ukochanej.. tak może trochę w stylu "I że cię nie opuszczę" (tam kobieta straciła pamięć po wypadku) a jak go włączyłam... to się mocno rozczarowałam, na początku pomyślałam, że może w ogóle pomyliłam filmy.. no ale niestety. Tanie, płytkie, oklepane i często baardzo nie smaczne żarty. To był pierwszy raz od bardzo dawna, że nie dotrwałam do końca filmu :/
W sumie to historia i fabuła sama w sobie jest dobra, nawet sposób opowiadania bardzo przyjemny. No ale dodali tam masę żarcików dla osób "które nie są mną i one też muszą jakoś odebrać ten film".
Zgadzam się z przedmówcą. Pragnę zauważyć że jest to komedia romantyczna, nie melodramat, jak " I że cię nie opuszczę". Komedia jak komedia musi być śmieszna i pełna żartów, które nie wszystkim muszą się podobać. Jednak wg mnie film był zrobiony świetnie i nawet pomimo wszystkich żartów i tak się popłakałam, ponieważ nie sztuką obejrzeć jest film i powiedzieć, że był śmieszny. Sztuką jest go obejrzeć i dostrzec jego ukryty sens. Dlatego czasami nawet wolę oglądać komedie romantyczne, niż melodramaty, w których wszystko jest na wierzchu. :) Pozdrawiam :)
Ja powiem tak: Nie zgadzam się z tobą; film jest spoko, ale każdy ma swoje zdanie. Nie każdemu musi się on podobać.
Co do filmu- zgadzam się. Zmarnowany potencjał. Ale po co zaraz obrażać ludzi wychowanych w blokach:?
No widzę że się odezwał. Tylko mógłby jeszcze coś napisać. O ile ma coś do powiedzenia.
Panie zaścianku- więcej konkretów!
film mi się podobał bo pomysł świetny co do reszty uważam podobnie, że to co miało śmieszyć drażniło i psuło ...niestety wychowałam się w blokach...
A ja się cieszę że film powędrował tą drogą, zamiast łzawego melodramatu.
Raz, że trafiając do "szarych mas" jak to nazwałeś ludzi których moim zdaniem niejednokrotnie cechuje większa ilość kolorytu niźli Ciebie, napewno bardziej rozbudzi wrażliwość niż jakakolwiek część Amerykańskiego Ciasteczka. Po drugie, da też odetchnąć przeintelektualizowanym fanom Bergmanopodobnych produkcji, zwłaszcza takim którzy już dawno zdementowali istnienie uśmiechu na tej planecie.
Poza tym, nieodparcie odnoszę wrażenie, że gdyby temat potraktować bardziej poważnie, znalazła by się masa krzykaczy wyzywająca film od babskiego memento, które obawiam się że w swojej formie mogło by nawet wydać się naiwnie przedramatyzowane, a tak twórcy poszli na kompromisy wykorzystując znane pomysły i tworząc z nich sympatyczny mix jakim w efekcie jest 50 First Dates. Od taki didżejski zabieg w świecie filmu.
A morsy zresztą zagrały przegenialnie ;)
jestem dokladnie tego samego zdania. Moje ogolne wrazenie po seansie bylo "wow!" ale niestety nie moge dac wysokiej oceny, poniewaz pamietam, ze nie ogladalo mi sie zbyt dobrze. nie przepadam bowiem za ciaglym poczuciem zazenowania... Poza tym caly film wyglada jakin kino klasy co najwyzej B (nie wiem czy tak w rzeczywistosci jest). Strasznie zmarnowany pomysl i potencjal. Szkoda.
kazdy ma prawo do swojego zdania, moim zdaniem film mi sie podobał i fajna komedia romantyczna
Hm, a wiesz może co to " komedia " ? skoro tak lubisz melodramaty, i poważne filmy, na co wskazuje twoja wypowiedź, to po co w ogóle to oglądałeś? Mi się akurat to podobało, bo jeśli nie te " głupie " wstawki to film miałby bardzo poważny, nudny temat, a jak zaznaczone jest to jest komedia. : )
Są komedie i komedie. Są komedie np. Allena i jest choćby American Pie. Nie twierdzę, że ten film nie powinien być komedią. Ale mógłby być równie dobrze komediodramatem, prawda? Mogło by się obyć bez "tych głupich wstawek" z fokami i można byłoby zastąpić to humorem trochę wyższych lotów. Moje zdanie jest takie: twórcy trochę spieprzyli fajną historię i co za tym idzie w moim mniemaniu, też trochę film. No ale to tylko moje zdanie. Każdemu podoba się co innego i nie mi osądzać, czy ktoś ma dobry czy zły gust filmowy. Film pozytywny, aczkolwiek w moich oczach sporo traci przez wyżej wspomniane przeze mnie elementy.
Mi się wstawki podobały choć nie raz głupotą raziły : D ale jak mówisz każdy ma inny gust ; D
jak się nie podoba to nie oglądaj komedii z sandlerem , twórcy chcieli zrobić z tego komedie i zrobili , dramatów do płakania szukaj gdzieś indziej.
ale moze oni wcale tego nie spieprzyli - taka byla ich wizja i tak to zrobili, bo tak własnie chcieli- to tak jaby ktos do twoich rodzicow powiedzial - byl material na fajnego czlowieka,ale go spieprzyliscie bo nie umie grac na pieciu instrumentach dentych a zamiast tego wstawia jakies beznadziejne komentarze na Filmwebie.
Zostaw zwierzęta w spokoju! Pingwin w koszuli był zajebisty, drugie miejsce daje morsom! I nie jest to ironia! Co do reszty aka sterydy i babo chłop to się zgadzam ;)
gdyby nie brat na sterydach i faceto-baba to film byłby dramatem. kwestia sporna czy warto było te wstawki dodawać.. ja szczerze mówiąc sama nie wiem, mam mieszane uczucia co do filmu.
SPOJLER
końcówka mi się nie do końca podobała
czy on już do końca życia każdego dnia będzie jej przypominał kim jest?
Raczej tak, z tego co powiedział ten doktorek w filmie. Gdyby film skończył się w tej pracowni gdzie wisiały portrety Henrego to można by sobie było dopowiedzieć czy pamięć się jej poprawi czy nie, ale w ostatniej scenie mieli dziecko, więc musiało minąć około 3 lata (dziecko wygląda na około 2 xD) a ona niestety nadal nic nie pamiętała, więc tak każdego dnia będzie jej o tym przypominał :/
no tak też myślałam, no nie ukrywam, że trochę bez sensu moim zdaniem i jest to bardzo smutne.. jak już kilka osób napisało - bardziej dramat niż komedia. Rzekłabym psychologiczny.
Jak chcesz wiedzieć co to "żenujący humor" to obejrzyj "Amerykan Pie" albo nawet inny film z Sandlerem, bo ten jak na niego to był wręcz wybitny:) Choć przyznam, że sam mam lekki dysonans to skłaniam się do pozytywnej oceny tego miksu. Dzięki takiemu połączeniu otrzymujemy film dla każdego i na każdą okazje. Możesz "wyłączyć myślenie" i obejrzeć "do piwa" z kumplami lub też żoną i dziećmi. I wszyscy znajdą coś dla siebie:)
Mam więc propozycje, skoro już "pociąłeś" film na dwie przenikające się części i doceniłeś pomysł romantycznej miłości do chorej kobiety. Teraz - wyłącz jedną półkulę i obejrzyj tą drugą (radosną) część... Może docenisz film podwójnie i będziesz mógł zsumować obie oceny ;)
Od razu jak zobaczyłam, że ten film jest z Sandlerem, to wiedziałam, że humor najwyższych lotów nie będzie. Generalnie nie lubię tego aktora i nie mogę się do niego przekonać. Zgadzam się z tym, że pomysł świetny a wykonanie do dupy.
Powiem tak, mimo że to komedia to miałem po nim takie dziwne uczucie przygnębienia. Bez tych wstawek i ogólnie luźnej komediowej atmosfery to był by to chyba dramat psychologiczny xD Możliwe że bardzo doby, ale według mnie dobrze że jest taki jaki jest.
Hmmm... dla mnie masz rację w dziewięćdziesięciu paru procentach. Moim zdaniem nie powinnaś się przejmować tym humorem- przecież to film z A. Sandlerem i można było się spodziewać od początku, że będzie głupawy humor (widziałem z nim tylko jeden film bez tego rodzaju humoru- "Zabić wspomnienia"). Najważniejsze, by można było z filmu cokolwiek wyciągnąć dobrego, bo inaczej to tylko stracony czas. Tu się dało (moim zdaniem) wyciągnąć to "coś". Oczywiście, można było ten film zrobić sto razy lepiej, ale znając życie, pewnie zrobią kiedyś remake tego filmu, bo już teraz nie mają pomysłu w hollywood na filmy i kręcą prawie same remake'i. Także może kiedyś doczekamy się lepiej zrealizowanego tego pomysłu w filmie.
I nie czepiałbym się na Twoim miejscu kogoś szczególnego w wypowiedzi, bo zawsze znajdzie się ktoś obrażony (sam znam parę osób z "blokowisk" i wcale nie są matołami.)
(Przepraszam z góry, jeśli coś z moją składnią i gramatyką jest nie tak, ale zwyczajnie nie chciało mi się redagować wypowiedzi ;] ).
Ostatnio tym samym pomyślałam. Historia sama w sobie bardzo ciekawa. Jednak wiadomo, że Sandler nie gra w dramatach, raczej w komediach. Lepszy scenariusz i obsada aktorska, a film mógłby być co najmniej bardzo dobry. Tylko wiadomo, że lepiej sprzeda się głupkowata komedyjka niż dobry dramat.