"Kopizm" we wszelkiego rodzaju polskich produkcjach, czy to filmowych, czy muzycznych, posunięty jest do granic absurdu. Wystarczy spojrzeć na zwiatun, szybko-wolne najzady kamery rodem z filmów Guya Ritchiego są raczej żałosne niż efektowne. To nawet nie jest próba silenia się na oryginalność. Taka błahostka, a film już nie ma u mnie szans - bo całość zatruta jest już w moim odczuciu taniochą. Pozdrawiam, życzę kreatywności.