PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=650814}

9 mil

El Niño
6,1 2 748
ocen
6,1 10 1 2748
9 mil
powrót do forum filmu 9 mil

Fajnie jest przetłumaczone "El niño"co znaczy "dziecko" nie pieprzonych"9 mil"!!!wtf a tak przy okazji warty obejrzenia???

ocenił(a) film na 6
NickManu333

Dlaczego pieprzonych? Nie podoba ci się tytuł "9 mil"? Jest bardzo dobry. Wolałbyś żeby film miał tytuł "Dziecko"?

Leszy2

Powiedziałem tak bo wkurza mnie jak Polacy tłumaczą oryginalny tytuł:P.A tak szczerze mówiąc to jest mi obojętne jak się nazywa byleby był właściwie przetłumaczony.

ocenił(a) film na 6
NickManu333

Polacy nie tłumaczą tytułu. Tytułu się nie tłumaczy. Polskiej wersji językowej NADAJE się nowy tytuł. Z wielu względów. Językowych, kulturowych, marketingowych. Tytuł "9 mil" jest bardzo dobry.
A jeśli mowa o poprawnym tłumaczeniu, nie znam hiszpańskiego, ale "el niño" oznacza raczej chłopca - rodzaj męski. Względnie tak jak przetłumaczono w dialogach filmu - "Mały".

Leszy2

Czyli np. jest film "Gwiezdne Wojny" a Polakom dajmy na to , że bardziej podoba się im tytuł np."Podniebne Walki";P to wtedy mogli by dać taki tytuł z jakiegoś tam powodu??? PS. "El niño"jak i "muchacho"czy "chico"te wszystkie słowa znaczą "chłopiec","chłopak" tyle że "niño"bardziej znaczy "dziecko" częściej właśnie tego słowa używa się w takim określeniu albo np."yijo" co znaczy syn ale może być też użyte jako właśnie "dziecko";)

NickManu333

"hijo" nie "yijo" "h"w hiszpańskim jest bezdźwięczne przez to te słowa czyta się tak samo więc sorry za pomyłkę;P

ocenił(a) film na 6
NickManu333

"Czyli np. jest film "Gwiezdne Wojny" a Polakom dajmy na to , że bardziej podoba się im tytuł np."Podniebne Walki"

Przykład dość ekstremalny, ale tak.
Nie chodzi w zasadzie o podobanie się ale, pewne jak napisałem względy, kiedy ściśle przetłumaczony oryginalny tytuł jest niezrozumiały lub dziwnie brzmiący.

NickManu333

Tak dokładnie tak. Stąd np Dirty dancing po polsku ma tytuł Wirujacy seks. Brudny taniec brzmiałby dennie. Dlatego juz nie piszcie w każdym poście, że El nino to dziecko. Fajnie, że znacie hiszpański i sie tym chcecie pochwalić, ale tytuły nie tłumaczy się dosłownie, tylko tak by fajnie brzmiały i przyciągały widzów do kina.

milenasy

Thanks;)

ocenił(a) film na 8
milenasy

Dokładnie... Tytułów filmów nie tłumaczy się dosłownie, poza tym El niño to jest jego "ksywka", czyli nazwa własna.

Leszy2

Nie powinno się nadawać filmom nowego tytułu. Tytułów filmów powinno się albo nie tłumaczyć, albo tłumaczyć tak żeby było zgodnie z oryginałem.

Tak jak "Wadżda" to powinna być "Wadżda", a nie żadna "Dziewczynka w trampkach", tak "Suicide Squad" to powinien być "Pluton samobójców", a nie żaden "Legion samobójców", "Truth or Dare" to powinno być "Prawda albo wyzwanie", a nie "Raz, dwa, trzy, umierasz ty", "Paulette" to powinno być "Paulette", a nie "Babcia Gandzia", "Fight Club" to powinien być "Klub walk", a nie żaden "Podziemny krąg", "Now you see me" to powinno być "Teraz mnie widzisz", a nie żadna "Iluzja", "Hunger" to powinien być "Głód", a nie żadna "Zagadka nieśmiertelności" (Tony Scott złapałby się za głowę, gdyby usłyszał, że tytuł jego filmu "Hunger" przerobiono w Polsce na "The Riddle of Immortality"), "Cruel intentions" to powinny być "Okrutne intencje", a nie "Szkoła uwodzenia", "Dangerous Minds" to powinny być "Niebezpieczne umysły", a nie żadni "Młodzi gniewni", "Hide and seek" to powinno być "Ukryj i szukaj", a nie "Siła strachu", "Duplex" to powinien pozostać "Duplex", a nie "Starsza pani musi zniknąć", "Highlander" to powinien być albo "Góral", albo w oryginale "Highlander", a nie "Nieśmiertelny".

A "Finding Neverland" to nie powinien być "Marzyciel", "A walk to remember" to nie powinna być "Szkoła uczuć", a "Die Hard" to nie powinna być "Szklana Pułapka".

Roger Kumble i Adam Shankman też na pewno złapaliby się za głowy, gdyby się dowiedzieli, że ich filmy "Cruel intentions" i "A walk to remember" Polacy przerobili na "School of seducing" i "School of feelings".

ocenił(a) film na 6
Trojden

Obawiam się, że jako osoba odpowiedzialna za redakcję wersji językowych filmów kariery byś nie zrobił.

Leszy2

Dopóki o takiej karierze decydowałyby bałwany, które dopuściły nadanie filmom tytułów takich jak "Kac Vegas w Bangkoku", "Raz dwa trzy umierasz ty", "Mordercze kuleczki", "Szkoła uwodzenia", "Legion samobójców", "Młodzi gniewni" i "Siła strachu", to fakt, na pewno bym nie zrobił.

ocenił(a) film na 6
Trojden

Przypomina mi się film "Defilada", w którym często mówi się o tym jak to Wielki Wódz Narodu - Kim Ir Sen poucza fachowców jak powinni wykonywać swoją pracę.

Leszy2

Masz naprawdę dziwne skojarzenia.
Problem w tym, że o polskich tytułach zagranicznych filmów nie decydują fachowcy, tylko kompletne głąby.
Bo jak inaczej określić faceta, który wymyślił tytuł "Kac Vegas w Bangkoku"? Albo tytuł "Raz dwa trzy umierasz ty"? Takie tytuły świadczą tylko o tym, że ich autorzy uważają widzów za skończonych durniów i nie traktują ich poważnie. I że sami też są niepoważni.

Gdyby jeszcze oryginalne tytuły miały takie znaczenie, to bym zrozumiał. Ale nie - wymienione przykłady to przykłady bezsensownego i całkowicie nieuzasadnionego udziwniania.

Polecam trochę krytycyzmu wobec "fachowców".

Bo na razie to tak, jakbyś twierdził, że nie mam prawa oceniać jakiegokolwiek filmu jako słaby, bo "reżyser to na pewno zawsze jest fachowiec, który wie, co robi, a co ja mogę o tym wiedzieć?".

ocenił(a) film na 6
Trojden

Problem polega na tym, że o pracy fachowców i o nich samych wypowiadają się ludzie, którzy nie mają o tym bladego pojęcia.
Świadczy o tym choćby to,że jako dziwne odebrałeś moje skojarzenie.
Zadaniem tytułu nie jest wyłącznie bycie wiernym oddaniem oryginalnego znaczenia. Znaczenie tytułu jest często wielorakie, budzi różne skojarzenia, a poza tym jest też hasłem reklamowym. Zupełnie inaczej to działa w różnych kręgach kulturowo językowych. Dlatego tytuły są tak odmienne.
Co do ostatniego akapitu. Poniekąd tak właśnie jest. Trzeba naprawdę dużego doświadczenia aby rzeczowo skrytykować film. Większość krytyki tu na forum jest tak na prawdę nieuzasadniona, a wyraża jedynie subiektywne doznania widzów.
Nie twierdzę, że nie masz prawa krytykować tytułów. Twierdzę tylko, że się na tym kompletnie nie znasz.

Leszy2

Jakoś tanie chwyty reklamowe, takie jak np. dawanie rymowanego tytułu filmu, budzą we mnie odrazę.
Jasne, że dobrze jest, gdy tytuł budzi zainteresowanie, jednak tytuł typu "Raz dwa trzy umierasz ty" brzmi po prostu bardzo niepoważnie i świadczy o tym, że jego autor uważa widzów za skończonych głąbów. Podobnie z tytułem "Mordercze kuleczki".

A tytuł "Kac Vegas w Bangkoku" jest po prostu skrajnie kretyński.
I naprawdę, jaki jest sens w robieniu legionu z plutonu? Tym bardziej że w innych wersjach językowych tego nie zrobiono.
I jaki jest sens w robieniu "Młodych gniewnych" z "Niebezpiecznych umysłów"? Może to wyjaśnisz?
Albo jaki jest sens robienie "Szkoły uwodzenia" z "Okrutnych intencji".

ocenił(a) film na 6
Trojden

Tanie chwyty reklamowe u mnie też budzą odrazę, bez względu na to jaki to produkt, ale to działa.
Nie znam lub nie pamiętam tych filmów, aby serwować ci analizę ich tytułów. Chociaż odnośnie ostatnich dwu przykładów to twoje, propozycje brzmią raczej kretyńsko.
"Okrutne intencje"? Proszę cię. To w ogóle nie jest po polsku. Zbitek dwóch słów, choć poprawny gramatycznie... Nikt tak nie powie. Jak mówił mój nauczyciel to nie jest w duchu języka polskiego. Niebezpieczne umysły - podobnie, podczas gdy "Młodzi gniewni" to dość popularne wyrażenie jest. Nie wiem jak ma się to do treści filmu bo nie oglądałem.
I przypominam Ci, że podważyłem twoje ogóle twierdzenie o tym, że 'nie powinno się', więc punktowa analiza przypadków nie jest na miejscu.

Leszy2

W każdym razie chciałbym zobaczyć reakcję reżysera i producenta filmu "Cruel Intentions" na informację, że jego film był w Polsce dystrybuowany pod tytułem oznaczającym "School of seducing". I reakcję reżysera i producenta "Dangerous Minds" na zmianę tytułu jego filmu na "Young angry". I reakcję twórców filmu "Hangover: Part 2" na tytuł "Hangover Vegas in Bangkok". I reakcję twórców na zmianę tytułu "Hunger" na "The Riddle of Immortality". Ciekawe, czy by im się spodobało.

Bo uważam, że gdy zmienia się znaczenie tytułu filmu, to powinno się konsultować z twórcami oryginału i zapytać ich o zdanie. A jeżeli nie, to powinno się zawsze podawać do publicznej wiadomości imię, nazwisko i stanowisko człowieka wymyślającego tytuł filmu w danym języku, jeśli znaczenie tytułu odbiega od oryginalnego.

ocenił(a) film na 6
Trojden

Film "Cruel Intentions" był w Polsce dystrybuowany pod tytułem 'Szkoła uwodzenia', a nie "School of seducing". To jest różnica, mimo że nie zdajesz sobie tego sprawy. I producenci dobrze wiedzą pod jakimi tytułami są rozpowszechniane ich filmy za granicą, to jest zawarte w bardzo szczegółowych umowach licencyjnych.
Byłbyś bardzo zawiedziony bo nie robi to na nich żadnego wrażenia. To jest normalne i w przeciwieństwie do ciebie oni zdają sobie z tego sprawę.
W tej sprawie możesz napisać do dystrybutora i wyłuszczyć swoje żale, może potraktują cię poważnie i oświecą.

Leszy2

Czytaj ze zrozumieniem. Nie napisałem, że w Polsce "Cruel intentions" było dystrybuowane pod tytułem "Schood of seducing". Napisałem, że polski tytuł ("Szkoła uwodzenia") OZNACZA tyle, co po angielsku "School of seducing".

Jak tu napisać do dystrybutora, skoro nawet nie wiadomo, kto personalnie wymyślił dany polski tytuł zagranicznego filmu? I często powstaje kilka polskich wersji jednego zagranicznego filmu (wersji różnych dystrybutorów) i nie wiadomo, która była pierwsza.
Często jest tak, że powstaje kilka polskich wersji dialogów anglojęzycznego filmu. Napisanych przez różnych tłumaczy i czytanych przez różnych lektorów.

A skoro o tym mowa: to naprawdę bym chciał, żeby w końcu w Polsce skończono z tym reliktem lat 80., jakim jest czytanie wszystkich kwestii filmowych w telewizji przez jednego męskiego lektora.
Bo już nawet w tak zapyziałych krajach jak Rosja, Białoruś, Ukraina i kraje bałtyckie, zwykle albo przechodzi się z lektora na dubbing, albo przynajmniej jest dwójka lektorów i mężczyzna czyta kwestie mężczyzn, a kobieta kwestie kobiet. I wychodzi na to, że w tej kwestii Polska jest jeszcze bardziej zapyziała, bo chyba tylko w Polsce jeden męski lektor czyta i kwestie mężczyzn, i kwestie kobiet.
Nawet w filmach z przewagą żeńskich bohaterek.

A chyba najbardziej żałosny z lektorów jest ten stary dziad, który czyta kwestie w "Seksie w wielkim mieście" i który nawet nie wiadomo jak się nazywa, bo podczas końcowych napisów nawet się nie przedstawia. Ma po prostu okropny głos. Kiedyś ten serial czytał Janusz Kozioł, ale obecnie nie wiadomo kto, ale całkiem nietrafiony.

Osobiście jestem zwolennikiem napisów, ew. dubbingu. Tylko: dobrego dubbingu, a nie badziewnego, jaki przeważnie ma miejsce w filmach aktorskich (co innego animowanych).
Natomiast lektor to najgorsza opcja.
Ale to już inny temat. Choć w sumie też związany z dystrybucją filmów w tym kraju.

ocenił(a) film na 6
Trojden

To ty czytaj ze zrozumieniem.
Stwierdzenie, że polski tytuł oznacza tyle co "School of seducing" jest w kontekście w jakim rozmawiamy, mocnym nadużyciem. Znaczenie słów może mieć wiele różnych kontekstów, nie mówiąc już o aluzjach, nawiązaniach, skojarzeniach czy po prostu fajnym brzmieniu.

Na przykład 'Dom zły' - tytuł tajemniczy i intrygujący, brzmiący dziwnie..., w porównaniu do np. Dom mroku, czy mroczny dom, ciemny dom, dom ciemności... - rozpowszechniany był pod tytułem "The Dark House". Nie oddaje oryginału. A może się mylę? Nie znam na tyle angielskiego, aby twierdzić czy nie lepszym tytułem byłoby: Fatal House, Ill House, The Evilhouse ....? A może In the trap of maligna? Nie znam się.

Inny jest dystrybutor filmów w kinach, inny na DVD, jeszcze inny zajmuje się telewizją. Pierwszy jest na ogół kiniarz, np. Gutek Film. Możesz napisać do nich i zapytać.

Zmieniasz temat.
Tutaj się z tobą akurat zgodzę, lektor jest fatalny. Osobiście jestem - co wielu zaskoczy - zwolennikiem dubbing, zwłaszcza w mało poważnych filmach akcji, gdzie patrzenie i chłonięcie obrazu ma duże znaczenie. Natomiast dla osób dubbingu nie trawiących, pozostawiłbym możliwość wyboru seansu czy też techniczną możliwość wyboru za pomocą pilota.
My w Polsce przyzwyczajenie jesteśmy do lektora i napisów w kinie i to jest powodem tak dużej niechęci do dubbingu, choć to najdoskonalsza forma.

Leszy2

W każdym razie chyba przyznasz, że tytuł "Chimera" brzmi bardziej intrygująco i zachęcająco niż "Mordercze kuleczki", a tytuł "Prawda czy wyzwanie?" brzmi poważniej niż "Raz dwa trzy umierasz ty"?

Wiele osób sam tytuł "Mordercze kuleczki" może zniechęcić. "Chimera" raczej nie zniechęci. Podobnie "Raz dwa trzy umierasz ty" może łatwo zniechęcić.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones