A mnie właśnie bardzo się podobał główny bohater. Ogólnie nie cierpię lansu, pogoni za kasą i wyścigu szczurów. Ale koniec końców, niezależnie od zakończenia - okazał się być jedynym "ludzkim człowiekiem". Pokochał kogoś... potem cierpiał z tego powodu... odważył się kochać, odważył się skoczyć z dachu/pokazać obłudę reklamodawcy. Nie taki z niego japiszon;-)

"W końcu nikt nikogo, do niczego nie zmusza". No tak, jasne. Kapitalizm to pełna demokracja i wolny wybór, a np. takie panie na kasie w Biedronce przerzucają swoimi rękami tony towaru ponieważ to lubią , nie są do tego przymuszone żadną sytuacją rodzinną, materialną czy finansową. Oj, obudź się, albo też wyjdź z tej bańki mydlanej...

Ale z dupy argumenty - "w końcu nikt nikogo do niczego nie zmusza"...To jest dopiero trywializm. Nie każdy zna konsekwencję swoich wyborów (przynajmniej nie wszystkich). Cieszymy się, że Ty jesteś taki oświecony, że temat marketingu nie robi na Tobie wrażenia, ale obstawiam, że 90% młodych pchających się do tej branży nie ma pojęcia jaki to jest syf.

O wpływie reklamy na ludzkie umysły, totalnie się mylisz. Marketing rządzi światem, ma się świetnie i coraz lepiej działa. Co gorsza nie tylko w samej reklamie odpowiedzialnej za sprzedaż produktów, ale polityce czy inżynierii społecznej.

Do tego wiele rzeczy "zza kurtyny" było świetnie przedstawionych - bardzo realistycznie, mimo komediowego klimatu.