Rzecz dzieje się na prowincji Zachodniej Wirginii lat czterdziestych.
Maggie Gresham jest gospodynią domową, która wychowuje dwójkę dzieci. Kobieta podzieliła los swej nieszczęsnej matki, która miała okrutnego męża tyrana (mąż Maggie, Pink jest nie tylko łajdakiem, ale również regularnie ją zdradza). Małżeństwo i dom w środku lasu są dla kobiety więzieniem, w dodatku okolica jest terroryzowana przez żądne krwi bezpańskie psy, których wycie niesie się kilometrami. Pewnego dnia, w domu pani Gresham pojawia się nieznajomy, pod pozorem poszukiwania pracy. Po czasie okazuje się, że jest on również mordercą, który (nie bez powodu) zabił męża Maggie. Mężczyzna postanawia zrobić sobie w domu pani Gresham tymczasową kryjówkę, kobieta natomiast jest kimś na kształt jego zakładniczki. Początkowy strach i niechęć Maggie, stopniowo zmieniają się względem nieznajomego, zwłaszcza, kiedy wyjawia on rzekomą prawdę związaną ze śmiercią Pinka Greshama.
Wczesna Kathy Baker i "przedrobocopowy" Peter Weller wypadli tu całkiem dobrze. Scenariusz ma kilka nagłych zwrotów akcji, które nie pozwalają się mocno nudzić. Do tego mamy nastrojowe lokalizacje i garść retrospekcji, które klarownie wiążą wszystko w całość. Do gromkiego entuzjazmu daleka droga, ale jest to całkiem zadowalający seans.