Film ogląda się dobrze, w zasadzie już od pierwszej sceny. Pewną przewidywalność rekompensuje doskonałe aktorstwo czy to Grabowskiego w roli nieuczciwego prokuratora, czy to Lindy jako dwulicowego ubeka, czy wreszcie Gruszki jako przechodniej zdobyczy panów ze służb. Ciekawe, że do współpracy twórcom udało się namówić kilka znanych nazwisk pojawiających się w epizodach (Trela, Kuna, Czop). Niepotrzebny motyw z Figurą w Zakopanem, bo nic nie wnosi i nieco zbędny z Warnke, która to tu, to tam błyska w filmie różnymi fragmentami nagiego ciała. Chyra jak zwykle genialny, powściągliwy w doborze środków wyrazu, jego postać w opozycji do Schuchardta wzbudza wręcz momentami coś w rodzaju sympatii. Schuchardt bowiem dokładnie w każdej swojej roli jest taki sam. Czy to będzie Bodo, czy to będzie Janek z "Chrztu", czy wreszcie główny protagonista w tym filmie. Uważam, że perypetie, jakich doświadcza jego postać można było przedstawić jakoś inaczej aniżeli dyżurnym dla tego aktora repertuarem dwóch min, tj. wydymaniem nozdrzy i zaciskaniem ust w podkówkę