Ale mi thriller. Jak zwykle reżyser pomylił stalinizm ze współczesnością, a raczej nie wie, jak to za komuny było. Scenografia żenada, knajpy klasy Mariott, garnitury i krawaty Pierre Cardin i Wólczanka. W lokalach baby wymalowane eleganckie jak na ściankach w pudelku i pomponiku. Najlepsza scena jak tajniacy robią nalot na chatę i baba im odpowiada tonem w stylu Dody albo B. Kurdej -Szatan. Gliniarz mówi: "Możemy go oskarżyć tylko za posiadanie broni" jakby byli w USA, a nie w stalinowskiej Polsce. Baba w areszcie wymalowana jak jakaś lalka Barbie. Na dancingach wszyscy odwaleni jak europosłowie. A poza tym jakoś nie ma tego thrillera, tylko jakieś pierdu-pierdu o niczym, ani scenariusza, ani dialogów, ani przede wszystkim pomysłu na to wszystko -ot, chodzą, palą i ględzą o niczym. Jak już tak bardzo reżyser chce kręcić film o komunie stalinowskiej, to niech najpierw obejrzy filmy rodem z Akademii Filmu Polskiego (np. jak wyglądały knajpy w "Popiół i diament" lub "Baza ludzi umarłych") bo to g...o przypomina raczej jakiegoś "Pitbulla"